piątek, 28 maja 2010

Znowu piątek, tygodnia koniec i początek, a dzisiaj jest pełnia i każde życzenie się spełnia:):):)

Oficjalnie zaczęłam piątkowe popołudnie, które po lekcji tenisa płynnie zmieni się w piątkowy wieczór.
A wtedy... wbijam się w imprezowe ciuszki i ruszam z moimi przyjaciółmi w miasto.

Co jest mi potrzebne do szczęścia?

Gorące latynoskie rytmy i zimny desperados z limonką:)
Nikt i nic tego nie przebije:)

Miłego wieczoru:)

1 komentarz:

  1. do zobaczenia na mieście w takim razie :) będę szukał po gorących nutach :)

    OdpowiedzUsuń