środa, 19 maja 2010

Smaki dzieciństwa

Zebrało mi się na sentymentalne rozmyślania o szczęśliwym dzieciństwie. Bo Pensjonarka i ja..:
Jako dziewczęta wrażliwe na sztukę oraz historie miłosne, na balkonie rodziców pensjonarki wystawialiśmy Romea i Julię. O ile się nie mylę, Szanowny Brat P. odgrywał Romea.. na motorze? Na rowerze? Chyba miałyśmy dostępny jedynie rower ! Nie stroniliśmy także od przedsięwzięć kabaretowych, którymi katowaliśmy rodziców, z zawsze obecną sceną „zgubiłam tatusia”. Na któreś urodziny Pensjonarki wpadłam przebrana za klauna z gigantyczną kolorowa paczką, w każdym pudełku kryło się kolejne aż doszliśmy do malutkiego, chyba z jakąś biżuterią. Budowałyśmy też domek na drzewie, własnoręcznie i zwykłyśmy się kapać w lodowatym górskim strumyku. Z dzieciństwa wyniosłyśmy też upodobanie do Mela Brooksa. Czasami, przed sezonem narciarskim i otwarciem wyciągu, właziłyśmy z nartami pod górę, wyjąc w niebogłosy: „a wszystko to, bo..”. Mhm, kompromitujące upodobania muzyczne dzieciństwa, a to i tak nie najgorszy kawałek.
Każdy w dzieciństwie jadł coś dziwnego. Z pensjonarka miałyśmy takie popołudnie gdy, mając po lat chyba 12 spałaszowałyśmy: podwójna porcję obiadową, bochenek suchego chleba, 3,5 litra lodów owocowych (do dziś dlatego nie jadam pomarańczowych) i 3 litry wody mineralnej, gazowanej. Dzięki temu wygrałyśmy zakład, a w nagrodę otrzymałyśmy 30 kaktusów, naszych ulubionych lodów.
Świetne czasy. W części kolejnej będę musiała już poruszyć watek kompromitujących historii z młodości..

1 komentarz:

  1. Ale historie:) przeżyłam to wszystko! i jeszcze sporo więcej. Właśnie dzisiaj nawet sobie wspominałam jaka cierpliwa była zawsze nasza Mama, która była przygotowana na nasze szaleństwa z apteczką pełną lekarstw i opracowaną trasą na najbliższy ostry dyżur:) Nie oszczędzaliśmy się!
    A zakład? Kuzyn S. zawsze potrafił nas podpuścić, chociaż moja ulubiona historia z jego udziałem to skok na saneczkach ze skarpy (oczywiście przez przypadek:))
    A Mel Brooks, narty, popisy artystyczne, domek na drzewie, słodkie dzieciństwo... Jeszcze dołożę do tego podchody, wyjazdy na kolonie, lato na mazurach, łowienie ryb i skakanie na bombę:) A co?:)
    A niektórzy chcą mnie skompromitować wypisując tu historie z życia wzięte? Czy nie uważacie, że to co sama wypisuję jest wystarczająco kompromitujące? Będziecie się musieli postarać:)A Ci którzy przebywają ze mną codziennie, lub mieli okazję przebywać, wiedzą, że ja zwykle sama się pogrążam, jak nie słowami to jakimś spektakularnym upadkiem na zadek:)

    OdpowiedzUsuń