środa, 12 maja 2010

Niczym Kopciuszek...

Wracam do domu przed północą... i to w środku tygodnia:)
Zdecydowanie dzień należał do intensywniejszych i był bardzo długi...
Ale jest super.
Czuję już lato w powietrzu i planuję. Lato w mieście, lato nad jeziorem,a po drodze MŚ w piłce nożnej, zimne piwo na Rynku, poranny jogging i kilka dobrych książek.
Bo najlepiej jest spędzać czas z kimś kogo się kocha najbardziej (czyli z samym sobą)*

I wbrew temu co wcześniej napisałam, dzisiaj niechcący, prawie zarezerwowałam salę na przyjęcie weselne w przyszłym roku (na szczęście "prawie" robi różnicę).
Bo to miał być zakład.
Która pierwsza znajdzie męża ta będzie miała salę.
Taki specyficzny wyścig.
Dobrze, że mnie nie poniosło tym razem:)



*by A.M.K.

1 komentarz:

  1. Ja chce, ja chce pierwsza ! Promuję wszem i wobec Annę, nałogową prawniczkę. Kochana, ale co to za dni otwarte >? Czy to znaczy że my marny motłoch (oj po ostatnich lekturach wiem co to MARNY motłoch), możemy komentowac co chcemy, czy też więcej - moglibyśmy cos podesłać i Ty to umieścisz ? A czy wpływasz na innych ? Wiesz, coś po znajomości bys załatwiła .. ;) *Siostra

    OdpowiedzUsuń