Zdecydowanie... chyba w poprzednim wcieleniu nieźle narozrabiałam, bo w tym definitywnie mnie pokarano.
Otóż mam kilka mniej lub bardziej upierdliwych cech charakteru, ale zwykle są one dokuczliwe dla innych, a nie dla mnie osobiście.
Za to wrodzona upartość w połączeniu ze skłonnościami do masochizmu i lekką nutką perfekcjonizmu (który objawia się w najmniej odpowiednich momentach) doprowadzają mnie kilka razy w tygodniu do stanu agonalnego... po ćwiczeniach.
Tu nie znam umiaru.
A dzisiaj po wyjściu z siłowni byłam przekonana, że ktoś ukradł mi z samochodu... wspomaganie kierownicy, serio!
Nawet ledwo stukam w klawiaturę... tradycyjnie przesadziłam...
Na to chyba nie ma lekarstwa:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz