Wprowadzenie: poranek w środku tygodnia. Pora tak wczesna, że samo jej wspomnienie wywołuje ciarki na plecach.
Osoby: Mama i ja (w końcu Dzień Matki dzisiaj)
Przedmioty (kluczowe): telefon komórkowy
Umieram przy śniadaniu, a tu nagle słyszę dźwięk smsa.
Ja: Kogo Bóg opuścił?
Mama: Faktycznie, bardzo wcześnie jest...
Odpisałam na wiadomość, za chwilę przyszła kolejna, znowu odpisałam i ponownie nadeszła odpowiedź, która mnie już odrobinę wkurzyła...
Ja (do telefonu): No czego jeszcze (po przeczytaniu smsa), tak, oczywiście... No nie... ja tam się zaraz do niego przejdę... Na górę...
Mama (z zupełnie zdziwioną miną): A z kim ty właściwie smsujesz?
Ja: Jak to z kim? Z Szanownym Bratem T.
Bo czasami pokonanie takiej bariery jak schody to dla nas zbyt dużo:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz