poniedziałek, 17 maja 2010

moc twórcza i niemoc intelektualna w jednym spały domku...

weekend mija...

piątek: telefon->euforia, wyjście-piwo->euforia, żółty wehikuł jadący do miasta->euforia, pracownia->maniana->euforia...

sobota rano: zakrzywienie czasoprzestrzenne miedzy pokojem a kuchnią->czuje że żyje...
po drodze, kawie, kanapce i jajecznicy coś mi zaświtało, że mogę komuś coś gdzieś popisać. Przeszukując odmęty lekko ulotnej pamięci dnia poprzedniego, gdzieś pod stertą sam nie wiem czego znalazłem słowa Agi... mogę pisać!!! siadam, gmeram, szukam ale nie adresu tylko czegokolwiek do dodania czegokolwiek :) i niestety nie znalazłem... naprędce napisałem mejla przyznając się do niesprawności intelektualnej [przy najmniej wtedy ta myślałem] i marudzę, że pisać nie mogę... |i tu pytanie: dlaczego tak późno pozwoliłaś mi popsuć twojego bloga?|
koniec soboty pora na jakiś lekki film bo coś innego raczej nie dotrze do mnie, wybrałem "Czas apokalipsy" [mówiłem, że lekki?]

niedziela upłynęła pod znakiem "O!":
pierwsze oznakowane "O!" obudziłem się na kanapie jak zasnąłem na filmie [pod kocykiem na wymiar]... z każdą godziną "O!" przybywało.. a to że nie miałem nic na śniadanie, w sklepie okazało się ze nie mam gotówki bo portfel na górze... no nic wybyłem z domu i skierowałem się w stronę końca świata[czyt. kozanowa]. godziny mijały błog"O!", aż trzeba było zebrać się do Siechnic... na przystanku patrze na rozkład i jedyna myśl jaka mi przebiegła przez głowę to: <<"O!" proszę pani... uciekł mi autobus 10 minut temu.... "O!" proszę pani następny za 40 minut">> ... dobrze że galera blisko to poszedłem na kawę...

później już nie działo się nic ciekawego...
"O!" koniec :)

6 komentarzy:

  1. "O!"rzeszku... włoski:) ależ Ty masz weekendy, nic dziwnego, że nie lubisz niedzielnych poranków, skoro zaczynasz weekend od takich przygód:) podsumowując nadmiar euforii doprowadza Cię do bólu głowy:)

    A teraz...
    Misiu, nowy tydzień, nowe wyzwania:) szalejemy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Człowieku ! Tak mnie trzymała ta opowieść w napięciu, że Hitchcock przy tym to cienias. Btw- manana, jak za "dawnych" czasów, kiedy niektórzy byli wolni i beztroscy, inni wyglądali jak Beatlesi, a jeszcze inni mieli dobrze płatna pracę, mieszkanie i faceta. Az sie cieszę że mamy wszystko za sobą, cóż za ulga!

    OdpowiedzUsuń
  4. ha! kiedy to było... tak dawno już to było, że nie pamiętam kto miał faceta, kto był wolny, beztroski i piękny[czy jakoś tak], pamiętam zaś kto wyglądał jak Beatles... a właśnie ktoś widział moje lenonki?

    OdpowiedzUsuń
  5. no jeśli chodzi o "dobrze płatną pracę, faceta i mieszkanie" to był przytyk do mnie:)
    to były czasy... dobrze, że mamy je już za sobą:)

    OdpowiedzUsuń
  6. aga kamień spadł mi z serca... już myślałem ze ja miałem dobrze płatną prace, faceta i mieszkanie... co prawda jedno było, drugiego nie było, trzecie jest

    OdpowiedzUsuń