Czas: Dzisiaj, przy kolacji.
Osoby: Komplet, czyli moi Rodzice, Szanowni Bracia i Ja.
Małe wprowadzenie: Kobiety narzekają na zimową aurę. Ojciec kończy miskę sałatki, Szanowny Brat T. zachowuje strategiczne milczenie, Brat P. mruczy coś pod nosem...
Ja: No i patrzę a mój samochód wygląda jak śniegowa kula.
Mama: Tak widziałam i jeszcze nasypało ci się śniegu do samochodu, a potem kluczyki wpadły w śnieg (śmieje się)...
Ja: Skoro tak dokładnie widziałaś co się stało to wiesz, że miałam zajęte ręce dlatego mi kluczyki wypadły...
Mama: No nie przesadzaj mogłaś coś odłożyć...
Ja: No próbowałam, ale wiesz torebka, rękawiczki, kluczyki, mio... o nie!
Ojciec: Hahaha!
Szanowny Brat P.: Ale, że co... acha! Aga, jak miałaś miotłę ze sobą to zamiast odśnieżać mogłaś od razu startować...
Ja: AAAAAAAAAAA!!!
I pomyśleć, że mnie własna Matka sypnęła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz