poniedziałek, 1 marca 2010

Albo oszalałam, albo mi odbiło...

Nie... ten etap przecież już dawno mam za sobą...

A dzisiaj postanowiłam spełnić coś co obiecałam sobie jakiś czas temu... Tak, macie niesamowitą możliwość obserwacji mojej powolnej, przerażającej degradacji ponieważ...
uwaga, uwaga, napięcie rośnie (nie wiem jak to napisać, ale możecie mnie dobić, zresztą Moja Mała Mistrzyni Riposty* pewnie tylko czeka na taki wpis, aby godnie zadebiutować:))... otóż...

zapisałam się na kurs tańca... sic!

może żeby Wam przybliżyć jak nisko upadłam zacytuję mój dialog z instruktorem, który (biedak, że na niego padło) pomagał zadecydować mi na jakie zajęcia powinnam chodzić:
Ja: Czy mają państwo tu kurs dla kogoś bardzo, bardzo, bardzo początkującego...
I: eee... nie... sami profesjonaliści... (tu chciał być zabawny;p) oczywiście żartuję (ale w momencie kiedy zobaczył moją, jakby nie było przerażoną, minę musiał to dodać), proszę pani, z pewnością coś dla pani znajdziemy...
Ja: A pamięta pan swojego najgorszego z możliwych uczniów...
I: tak, takich przypadków się nie zapomina...
Ja: to proszę jego umiejętności podzielić przez 10 i wyobrazić sobie, że i tak byłby ode mnie lepszy:)

* M.L.

3 komentarze:

  1. ciezko mi cos w to uwierzyc... ale z checia zobacze czy faktycznie jest ktos gorszy ode mnie ;]]

    OdpowiedzUsuń
  2. raz, dwa, trzy... raz, dwa, trzy... życzę powodzenia :)

    ...no i jest pretekst, żeby kuić nowe pantofelki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. takie łamagi jak ja w trampkach tańcują;p

    OdpowiedzUsuń