wtorek, 23 marca 2010

A w ogóle...

...do miasta przyjechało wesołe miasteczko.

I znowu kilka tygodni walki z pokusą:)

A takie wyjście do wesołego miasteczka to jest już coś. Dzielny mężczyzna może wygrać dla swojej kobiety pluszaka strzelając do tarczy, potem karuzela, wata cukrowa (koniecznie w tej kolejności) i zakup tandetnego pierścionka (tu mała uwaga i rada do Panów - jak nie jesteście "po słowie" to w tak romantycznych warunkach takowy pierścionek może stać się zaręczynowym, więc warto się dwa razy zastanowić, czy nie lepiej zainwestować w cukierkowe stringi:)).

Tak sobie takie wyjście wyobrażam, ale jakoś jeszcze mi się nie zdarzyło.
A sama się nie wybiorę, bo wyląduję na najbardziej morderczej zabawce-wirówce-karuzeli z powodu naturalnego zapotrzebowania na większą dawkę adrenaliny i poważnych skłonności autodestrukcyjnych:):):)
i dlatego walczę z pokusą:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz