czwartek, 9 lipca 2009

W pogoni za białym królikiem

Chyba to już ludzka natura tak nami kieruje, że najlepiej smakuje zakazany owoc, a najbardziej szanujemy co nie przyszło łatwo i to o co walczyć musieliśmy.
Taka pogoń za białym królikiem.
U mnie dochodzi do tego jeszcze upartość (określana jestem przez moją rodzicielkę, jako uparta jak głupi osioł) i voila! mamy mieszankę wybuchową niestabilnej emocjonalnie ekstrawertyczki, bujającej w obłokach, o aspiracjach pseudoartystycznych i z wybujałą wyobraźnią(i brakiem wyobraźni jednocześnie w kwestiach przyziemnych) w pogoni za spełnieniem marzeń, i rozumem przy okazji, z parabolicznie hedonistyczno-ascetycznymi poglądami.
Konia z rzędem dla tego, który mnie zrozumie. Bo ja sama zgubiłam wątek:)

A w kwestii pogoni to tak się stało, że ostatnio takiego jednego białego królika złapałam:

A dokładnie złapałam go we Wrocławskim ZOO, a polowanie było pacyfistyczne, z aparatem:)
Czyli jest nadzieja...


Ostatnio kilkakrotnie usłyszałam pytanie jak znajduję jeszcze czas na pisanie i czy w takim razie bardzo mi się nudzi w domu.
Piszę, bo lubię, a jeśli ktoś nawet kiedyś uśmiechnie się przy tej pisaninie to tylko balsam dla mojego skołatanego serduszka:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz