W poprzednim poście wyciągnęłam ciężką artylerię, ale spokojnie, taki jednorazowy wyskok.
Teraz pora na moje małe statystyki.
33h z życia Pensjonarki to ponad 28h pracy i prawie 2h snu. Nieźle co? Nawet nieźle sobie radzę chociaż filozoficzne podejście do życia mam i łatwo się wzruszam:)
I jak się okazało pracoholizm stał się drogą do bycia w przyszłości żoną idealną... No i git!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz