I jeszcze jedno.
Pewien osobnik, którego z imienia nie wymienię, ale nazwijmy go przykładowo K. (hahaha:)) miał za mną aparat fotograficzny i kliszę (której nie mam) na ślubie wcześniej wspominanym nosić (ponieważ JA osobiście mianowałam się nadwornym, samozwańczym fotografem młodej pary, czy tego chcą czy nie, a potem planuję z tymi zdjęciami wygrać konkurs fotograficzny National Geographic, czy tego chcą czy nie, jestem zła:))).
I co? Ni co! Miał aparat nosić, a nosić nie będzie, bo do pracy musi iść! Też mi wymówka...
A ojciec dalej chudnie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz