No to już z łzami w oczętach można by wyśpiewać:) Wzruszające. To chyba to wesele, co mnie na nie poproszono, tak na mnie wpływa. Potulna jak baranek jestem, ale bukietu łapać nie będę! Jakby co unik w prawo mam opanowany, w lewo też ujdzie,a panika dopomoże w ucieczce.
Bo ja twardziel jestem, chociaż jeśli chodzi o wszelkie uroczystości rodzinne typu śluby i pogrzeby to ryczę jak bóbr (i to rozhisteryzowany, a to już zalicza się do zaburzeń).
Plusem jest to, że z powodu, jakby nie było koligacji zawodowych i profesjonalizmu w każdym calu, mój makijaż wytrzymałby nawet wodowanie, więc straszyć nie będę.
W najgorszym przypadku dostanę czkawki w najmniej odpowiednim momencie:)
A ojciec dalej chudnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz