wtorek, 17 maja 2011

Zielone szpilki, rosyjskie słówka, literackie anioły i skuteczne omijanie powołania...

Dzisiaj marzę o zielonych szpilkach, w których będę paradowała w lecie po mieście. Dzisiaj powtarzam rosyjskie słówka, mimo obojętności mojego rodzeństwa i siedzę w literacko-anielskim świecie, który nie jest wcale delikatny, ani spokojny.
Do tego oficjalnie mijam się najwyraźniej z powołaniem (tylko w mojej lotniczej przygodzie mogłam je rozwijać:)), bo najlepiej w życiu wychodzi mi robienie drinków:) i czasami kawy:)

miłego wieczoru Misie!

środa, 11 maja 2011

Nieoczekiwana zmiana płci i poszukiwania prawdziwych Strażaków...

Ostatnio świat zmienia się w tempie kliknięcia. Zmienia się technika, motoryzacja, różnorodność statusów w związkach oraz poziom hormonów.
A co z konserwatystami takimi jak ja?
Czy jest nadzieja na odnalezienie siebie w tym całym bałaganie?
Zacznijmy od tego, że nienawidzę określenia "singiel".
Chyba już wolę być "starą panną". Zresztą to określenie bardziej do mnie pasuje. Bo bliżej mi do samotnej kobiety, która po cichu wzdycha za wielką miłością, a oficjalnie jest wredną babą, z którą ciężko wytrzymać, niż do wyzwolonej i otwartej na świat yuppie w modnych butach.
Taka jest prawda. Jestem konserwatystką, mam ścisłe zasady, których nie mam zamiaru łamać. Niech inni robią co chcą, ja zamiast niszczyć siebie w byciu z kimś przeciętnym, wolę być sama. Bo niestety problem jest bardziej złożony. I nie opiera się jedynie na przeciętności.
Bowiem mężczyźni są obecnie wygodni i zniewieściali. Jeśli coś nie idzie po ich myśli po prostu się wycofują. Po co się męczyć. Przecież jest pełno pustych lal, które wybaczą każdą rzecz byle tylko mieć kogoś. Więc jeśli ktoś tylko podniesie poprzeczkę lub jeśli pojawi się jakiś problem... wolą zrezygnować.
Bo tak jest łatwiej.
Bo teraz życie jest łatwe.
Bez zasad, bez religii i bez wyzwań.
Wszystko na wyciągnięcie ręki jak limit na karcie kredytowej, którą może mieć każdy. Żałosne, smutne i dołujące w podsumowaniu.
Czy jesteśmy skazane na związki z facetami zniewieściałymi?
Takimi, którzy nie potrafią lub boją się podejmować decyzje?
Gdzie ci silni, odważni, męscy, opiekuńczy i mądrzy mężczyźni, którzy będą potrafili zapewnić kobietom bezpieczeństwo i stabilizację?
Gdzie są prawdziwi "Strażacy"*?
Najwyraźniej zaniknęli gdzieś w trakcie postępu technologicznego razem z kasetami magnetofonowymi...
Ewolucja zdegradowała ich do miejskiej legendy.

*właśnie "Strażak" jest dla mnie synonimem ideału mężczyzny - silnego, odważnego, mądrego i opiekuńczego... taki Strażak jest niczym Han Solo... chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości :)

niedziela, 8 maja 2011

Jack Daniel's i kratery w pamięci...

No cóż. Ostatnio u mnie niewiele się dzieje. Rzadko wychodzę na imprezy.
Dlatego wczoraj, aby zmienić moją passę wybrałam się na urodzinowo-parapetówkową imprezę Przyjaciela F. pod patronatem whiskey z Tennessee.
Nie będę się zagłębiała w szczegóły, bo sama ich nie znam, po prostu przytoczę rozmowę, którą odbyłam wczoraj przez telefon z moimi Przyjaciółkami ze Stolicy (chwała ich cierpliwości:))*.

(...)
ja: Idę już z tej imprezy, idę, bo jestem zmęczona, poza tym jutro idę na basen rano, na 6.
AMK: Idziesz na basen na 6?!
ja: Idę na basen na 7.
AMK: To zadzwoń rano o 6 jak się obudzisz.
ja: Nie mogę, bo idę na basen.
AMK: Ale na 7.
ja: Nie, na 10.
AMK: ??? na 10?! myślałam, że na 7? To zadzwoń o 11.
ja: Nie, bo będę na basenie.
AMK: O 11?
ja: Nie, o 8.
(...)

* relacja z tzw. drugiej ręki, a dokładnie z dzisiejszej rozmowy telefonicznej.

niedziela, 1 maja 2011

Cytat tygodnia...

... na który natknęłam się ostatnio przy lekturze jakoś przyczepił się do mnie i nie mogłam wyrzucić go z głowy:

"Nie zawracałem sobie głowy wypatrywaniem tych, którzy chcieliby ze mną porozmawiać. Jeśli byli warci mojej uwagi, sami mnie znajdą"*

Ponieważ w pełni się z nim zgadzam wygląda na to, że osiągnęłam kolejny etap mojej aspołeczności... może powinnam podpisywać się "aspołeczna"?
W imię rozwoju osobowości oczywiście... :)

* "Szaleństwo Aniołów" K. Griffin