piątek, 31 maja 2013

Są takie dni...

Że jedyne o czym marzę to kubek dobrej, aromatycznej kawy.
Nie filiżanka tylko porządny kubek. I dzisiaj jest właśnie ten dzień.
Zapraszam na kawę o poranku:


Plany na dzisiaj? Ambitne - wypiję kawę, obudzę się, popracuję, pojadę na balonowy pokaz, a potem wrócę do domu i padnę :)
I poczekam na Dzień Dziecka :)

wtorek, 28 maja 2013

Dzisiaj zeznaję kolejny raz :)

Na ten deszczowy poranek trochę koloru - takie kwiatki sama wyhodowałam:) (nigdy mi się nie udało do tej pory doprowadzić do tego, żeby fiołek alpejski zakwitł drugi raz, jestem dumna i z siebie, i z fiołka:))


A teraz zeznań ciąg dalszy:) tym razem wyciąga je ze mnie Salvador Dali i dobrze jej idzie :)
1. Na śniadanie najbardziej lubię..
Najbardziej to jajko :) tylko pod wieloma postaciami :)
2. Pies czy kot?
Pies:) chyba, że kot w stylu kotki Rodziców - PSOT :)
3. Film czy książka?
Wszystko zależy od nastroju, pory dnia, pory roku i... proponowanego filmu czy też książki:)
4. Budyń czy kisiel?
Budyń. Waniliowy lub cynamonowy. Domowej roboty.
5. Wypad do kina, czy domowe kino?:)
Kiedyś zdecydowanie wypad do kina, ale od jakiegoś czasu kino domowe (chyba przypadkowo wiąże się to z czasem kiedy stałam się szczęśliwą posiadaczką dużego telewizora i odtwarzacza BluRay :))
6. Bardziej poważny/na czy uśmiechnięta/ty?
Uśmiechnięta.
7. Miód czy syrop klonowy?
Miód. Z zaprzyjaźnionej pasieki.
8. Najlepsze wspomnienie z dzieciństwa?
Jest tego sporo, ale chyba najlepiej wspominam coroczne, rodzinne wakacje nad jeziorem. Tradycja:)
9. Najśmieszniejsza wpadka w szkole?
W szkole - na przedstawieniu szkolnym grałam drzewo. Ale wpadek było sporo. Dzień bez wpadki to dzień stracony :)
W sumie w pracy zawodowej nadal kieruję się tą zasadą i to z powodzeniem:) Chyba wpadka dekady to moment kiedy zapytałam mojego Szefa czy widział już moje balony (oczywiście w kontekście zdjęć z jakiś zawodów:)... chyba nie muszę opowiadać jaka była reakcja:)). No cóż. Taka moja codzienność.
10. Placki czy naleśniki?
Jak z masłem orzechowym to biorę wszystko:)
11. Wakacje w górach czy nad morzem?
W górach. Zawsze.
Tradycyjnie nominuję wszystkich, którzy mają ochotę wziąć udział w zabawie :)
a teraz życzę Wam wspaniałego dnia - niech coś na co nie mamy wpływu (czyli pogoda!) nie zniszczy nam nastroju:):):)

poniedziałek, 27 maja 2013

I zeznaję, bez bicia :)

Co za weekend, co za tempo! Miał być pokaz balonowy, ale nie było. Pogoda nie pozwoliła na takie ekscesy. W zamian za to był wielki shopping! Sobotnie wybryki zaowocowały kupnem sukienki w samoloty:) czadowej! będę się nią chwalić wkrótce:)
Natomiast kulinarnie różnie bywa ostatnio. Ze względu na jakieś dziwne uczulenia i problemy zdrowotne wygląda na to, że mogę jeść bez problemu jajka i sałatę :) to może być ciekawe, póki co jestem... na specjalnej diecie (nadal nie mogę w to uwierzyć, ale jak będę się po niej lepiej czuła to czemu nie?)! Ogólnie nudy.

Dlatego zapraszam na zdrowe ciacho, które upiekłam w weekend, oczywiście na balonowym talerzyku:)

żytnie ciacho, bez cukru, ale za to z bananami i rodzynkami:)

I pora na małą spowiedź. Pytania od wspaniałej Loli, której za wyróżnienie serdecznie dziękuję :)
1. Gdybyś złowiła złotą rybkę jakie trzy życzenia miałabyś do niej?
Mój pilot u boku, happy ever after, na własnym statku powietrznym no i oczywiście pokój na świecie:)
2. Jakie było najbardziej zaskakujące połączenie smaków które miałaś okazję spróbować?
Sałatka z wątróbką w sosie malinowym. I było doskonałe!
3. Jeśli miałabyś zjeść kolację z jakąś sławną osobą, żyjącą lub już nie, to kto by nią był?
Albert Eistein. Kochał rowery, był geniuszem wyprzedzającym swoją epokę... tak, mamy wiele wspólnego, znaleźlibyśmy wspólny język:)
4. Dobra, skoro o tym mowa, to co przygotowałabyś na taką wyjątkową kolację?
Podobno był wegetarianinem, więc dogodziłabym mu zupą z soczewicy, z pomidorami i mleczkiem kokosowym, a potem pieczone pierożki z kruchego ciasta nadziewane warzywami.
5. Wyobraź sobie, że możesz pokierować swoim życiem i zrobić z nim co tylko chcesz. Gdzie, jako kto i z kim siebie widzisz?
Tylko, że ja nie muszę sobie tego wyobrażać:) Jestem dokładnie w miejscu, w którym chcę być i obok ludzi, których chcę mieć obok:)
6. Przenosisz się na bezludną wyspę i możesz wziąć ze sobą tylko JEDEN produkt spożywczy. Co byś wybrała?
Może mało praktycznie, ale masło orzechowe!
7. Jakie jest Twoje ulubione wspomnienie z dzieciństwa?
Takich wspomnień jest mnóstwo, ale chyba najbardziej lubię wracać do wspomnień wakacji nad jeziorem w domu mojej rodziny.
8. Jaki jest Twój ulubiony film, do którego zawsze z chęcią wracasz i choćbyś oglądnęła go sto razy, nie powiesz że Ci się znudził?
Mam ich kilka. Szczególnym sentymentem darzę "Śniadanie u Tiffany'ego" (z którego właśnie zainspirowałam się do tytułu bloga:)) i "Elizabethtown", poza tym kocham filmy Quentina Tarantino, wszystkie przygody Indiany Jonesa i "Gwiezdne Wojny".
9. Na jaką potrawę kiedyś kręciłaś nosem, a teraz ślinisz się na samą myśl o niej?
Ryby - kiedyś nie byłam w stanie ich jeść, teraz jadam z przyjemnością.
10. Masz jakieś małe, codzienne rytuały, których przestrzegasz choćby walił się świat? Jeśli tak, to jakie?
Rytuałów mam mnóstwo - lubię mieć wszystko poukładane i zgodnie z planem. Kiedy plan się wali, mam zawsze plan B. Natomiast kiedy ktoś mi plan zakłóca to najpierw się denerwuję, a potem zwykle idę na całość i cieszę się ze spontanicznej akcji w moim poukładanym życiu :)
11. Jakiej potrawy jeszcze nigdy nie jadłaś, a bardzo chciałabyś spróbować? ;)
Chyba jest tego sporo - lubię różne dziwne smaki, np. wschodnie, tyle, że np. kuchni tajskiej chciałabym spróbować właśnie w Tajlandii, żeby wiedzieć jak smakuje to "naprawdę" :) dlatego jeśli próbować - to w podróżach, które przecież uwielbiam:)

Do zabawy zapraszam wszystkich, którzy mają ochotę odpowiedzieć na pytania:) niezły baw z tego może być:)
A teraz zmykam i pomykam na moim rowerku do pracy (zauważyliście nowe logo? tu obok jest zakładka "Dziewczyny na rowery! z linkiem do drugiego bloga, a logo stworzone zostało dla mnie przez super zdolną graficzkę Anię:)) Dziękuję :)!
Tymczasem wspaniałego i słonecznego poniedziałku!

piątek, 24 maja 2013

Ach ta wiosna, ach ta miłość, ach to... latanie:)

wczoraj sobie polataliśmy :) niby rano wiało, niby pogoda nieodpowiednia, a tu niespodzianka:) popołudniu zadzwoniła do mnie moja Pani Pilot: "Antulka, szybka akcja, szybka decyzja? 18.30 wyjazd!"
Nie zostało nic innego jak zebrać pupę w troki, nabrać przyspieszenia na rowerze i stawić się o umówionej porze:)
a takie oto były tego efekty:

fot. by E. Tarczyńska

a dzisiaj mój debiut - pierwszy raz na blogu, pierwszy raz w formie, którą można pokazać światu:)


serniczki z bananem i musem jabłkowym

czyżby to był piątek? wspaniałego dnia zatem!

środa, 22 maja 2013

aktywny tydzień - czemu nie?

U mnie aktywnie:) od soboty zwiedziłam już 5 parków we Wrocławiu (Milenijny, Popowicki, Leśnicki, Złotnicki i Południowy). W dodatku wszystkie na rowerze:) w takim tempie do końca maja zwiedzimy wszystkie :)
więcej rowerowych szczegółów, pikantnych lub mniej na drugim blogu :) zapraszam:)
Poza tym bieganie, jogowanie, dobre jedzenie (bo w tych parkach często grillujemy:)).

A dzisiaj śniadaniowo na bogato:)

pankejki otrębowe z kefirem z konfiturą (zwykle nie kupuję takich wynalazków, ale namówiła mnie AMK i okazało się pysznie plus skład jest naprawdę ok:))

ruszam dalej w wiry tygodnia:)
miłego!

wtorek, 21 maja 2013

śniadanie mistrzów, dobre powroty i polowanie na dzikie ptactwo:)

Weekend był taki aktywny, że dopiero teraz mam chwilę, żeby tu zajrzeć. W niedzielę w sumie 40km na rowerze w duecie:) to jest to!
wróciłam też do biegania na dobre i nie mam zamiaru się zatrzymać - chociaż dzisiaj o 5 rano prawie doprowadziłam do zawału serca jakiegoś biednego bażanta (tak, tak, bażanta! we Wrocławiu...:))

Z tej okazji, a także z powodu luźnego, spokojnego poranka specjalne śniadanie również w duecie:)


jajecznica z bananem, migdałami i cynamonem

życzę Wam wspaniałego dnia:)!

czwartek, 16 maja 2013

Jakim cudem jest już czwartek?

Tydzień rozkręcił się na dobre, sporo się dzieje, a tu już czwartek :)

Poranne bieganie, szybkie śniadanie (placuszki otrębowe z bananem), masa spotkań w pracy, joga,intensywny dzień:)

a takie widoki mam przy porannym bieganiu :)

zapraszam w rowerowe klimaty :):):)

poniedziałek, 13 maja 2013

To czego nie mogę zacytować dzisiaj to piosenka "Jaki tu spokój"!

Znacie określenie "pożar w burdelu"? często z niego korzystam, ale dzisiaj przy trzynastce w kalendarzu po prostu pasuje idealnie. Bez nadinterpretacji - ja uwielbiam trzynastego:)
Ale... ale... od czwartku mam dni pod hasłem: "dzień bez przejechania 400km jest dniem straconym". Bo jeździmy, jeździmy i końca nie widać:)
Ale dobrze, ja lubię jeździć (samochodem, rowerem i na nartach:)). W agendzie była spektakularna wycieczka do Warszawy, była komunijna impreza rodzinna w Szczecinie. A dzisiaj - wiatr we włosach podczas podróży rowerem do pracy, szaleństwo poniedziałkowe w korporacji i w końcu... leniwy wieczór w domu! Nareszcie. Jak to mówią: home, sweet home. Dzisiaj doceniam te słowa bardziej niż zwykle.


Dobrze, że mam moje kwiatki, mój balkonik i mój święty spokój. Nie ma mnie, nic nie wiem, nie orientuję się. Po pracy, wieczorową porą w końcu mogę sobie na to pozwolić. Tym bardziej, że tydzień będzie bardzo intensywny - wróciłam do biegania na dobre, będzie trochę jogi, basen, zebranie w klubie, kilka ważnych spotkań i babski wieczór z przyjaciółkami (tu potrzebuję inspiracji na jakieś babskie smakołyki:)).
Tymczasem znikam w otchłaniach mojego małego mieszkania i nadrabiam zaległości serialowe:)
miłego wieczoru:)

wtorek, 7 maja 2013

Przy wtorku, w maju, na pewnej planecie zwanej Ziemia:)

Jestem:) wczorajszy plan dnia nieco się zaburzył, ale tak to bywa pierwszy dzień po urlopie:) Uwielbiam moją pracę:)
I tak zanim się zorientowałam i zjadłam kanapkę jest już szczęśliwie wtorek.

kanapka z kurczakiem i warzywami na patelnię
A teraz już koniec owijania w bawełnę!
Nadszedł czas na moją chwilę prawdy:) Gotowi?
Już od dawna krążył mi po głowie pewien pomysł, ale ciągle coś mi stawało na drodze (a może po prostu szukałam wymówek?)... i tak się złożyło, że majowy weekend miałam dosyć luźny, dlatego postanowiłam nadrobić zaległości i udało się:) dlatego właśnie chciałabym Was serdecznie zaprosić na mój nowy blog:)
pensjonarkanarowerze.blogspot.com
miejsce trochę bardziej poukładane niż ten tu śmietniczek, ale mam nadzieję, że będzie ciekawie:)
z mojej strony postaram się znajdywać dla Was ciekawostki, umieszczać fajne zdjęcia i pasjonujące historie. Liczę na Wasze wsparcie i na początku wyrozumiałość ponieważ to dla mnie nowe terytorium i nowy początek:)

I jeszcze cytat tygodnia (bardziej trafnie nie można nas podsumować:)):

"z naszymi dialogami jest tak, że ja bardzo emocjonalnie mówię, a ty bardzo emocjonalnie słuchasz"

by Ekstremalny
:)

niedziela, 5 maja 2013

Majówka ma się ku końcowi, czyli zaklinanie pogody, aktywne chwile w górach, oczekiwania pracoholiczki i Dialogi Rodzinne

Wolne dni dobiegają końca, a ja już nie mogę doczekać się powrotu do pracy... tak, wiem, to się podobno leczy:) ale jakoś muszę z tym żyć:)
Tymczasem mała relacja z mijającej Majówki:)
Jak dojechaliśmy na miejsce... pogoda jak obiecywano była mglista, a nas zdziwił korek! Tak, prawdziwy, regularny korek... ciężko było dojechać do naszego domku (tak się składa, że znajduje się w pobliżu jednej z atrakcji kowarskich, czyli sztolni...), ale daliśmy radę:


Jedzenie w górach smakuje wspaniale! a do tego kiedy w kuchni rządzi moja Mama, do spółki z Ciocią i ze mną będzie smacznie i zdrowo:) w telegraficznym skrócie, mały wycinek śniadaniowy:



W sobotę w końcu udało się ruszyć na szlak:) było wspaniale:)


mam też dzisiaj dla Was specjalną, majówkową edycję Dialogów Rodzinnych:) a może powinnam napisać rodzinnych przygód w podróży:)?
Tytuł roboczy: "Ja Cię kocham, a Ty śpisz!"
osoby: Ojciec, Mama (znacie ich chociażby z dialogów tu, tu i tu.
wprowadzenie: historię znam z opowieści, ale pozwolę ją sobie tu przytoczyć, bo uroczo pasuje do moich Rodziców, którzy zawsze potrafią mnie rozbawić wydarzeniami z ich życia:) Dotyczy przygody jaka spotkała moich Rodziców w drodze w Karkonosze na Majówkę[przyp. autorki - Mam sporą rodzinę, w tym roku jechaliśmy w góry kilkoma samochodami i każdy dojeżdżał na miejsce w terminie, który był mu najbardziej odpowiedni].
A zatem 1 maja moi Rodzice wsiedli do samochodu i pojechali do Kowar. Po drodze było całkiem sporo samochodów, w pewnym momencie zatrzymali się w kolejce ponieważ w jednej z mijanych miejscowości był zamknięty przejazd kolejowy. Samo południe, gra radio, spokojna muzyka, Ojciec zgasił silnik, ponieważ zapowiadało się na dłuższą przerwę. Przed nimi kilkanaście samochodów, za nimi zbierała się coraz większa kolejka aut. Za oknem szaro, buro, a w radiu gra spokojna relaksująca muzyka, w samochodzie jest ciepło i przyjemnie... W pewnym momencie moja Mama przymknęła oczy, mówiąc sobie, że to dosłownie na 2 sekundy, skoro gra spokojna muzyka w radiu, a przejazd kolejowy jest zamknięty... W pewnym momencie otwarła oczy... rozejrzała się wokoło... przed nimi ani jednego samochodu, z przeciwka nic nie jedzie, przejazd kolejowy otwarty. Spojrzała do tyłu... za nimi kolejka samochodów po horyzont... Spojrzała na siedzenie kierowcy...a tam mój Ojciec, zupełnie komfortowo i bezstresowo, korzystając z chwili, że przejazd jest zamknięty, a w radiu gra spokojna muzyka... chyba nie muszę kończyć, sami wiecie co zrobił:) uciął sobie drzemkę!
Mama (w lekkim szoku, z rozbawieniem w głosie): co Ty robisz? dlaczego nie jedziesz tylko śpisz?
Ojciec (rozbudzony, właśnie zorientował się w sytuacji spoglądając w lusterko): no jak to dlaczego? bo mnie nie pilnujesz!
Rodzice jadąc do celu co chwilę wybuchali śmiechem:) najbardziej rozbawiło ich to, że ucięli sobie drzemkę, a nikt za nimi nawet się nie zorientował, nikt ich nie wyprzedzał, wszyscy tylko po prostu grzecznie czekali, aż ruszą:) ach, życie w małych miasteczkach jest cudownie spokojne, trochę w innym wymiarze czasowym:)
we Wrocławiu po jakiejś jednej dziesiątej sekundy wszyscy by trąbili:)

a już jutro... pierwsza odsłona mojego PROJEKTU:) coraz bardziej się stresuję, mam nadzieję, że będziecie ze mną:)

miłego, spokojnego, majówkowego wieczoru:)!

piątek, 3 maja 2013

Majówka - na szybko:)

Jak obiecałam pojawiam się, szybka jak błyskawica, 3 maja z samego rana po hucznych obchodach urodzin Ekstremalnego:) niestety były w deszczu*, ale nie przeszkodziło to nam w zrobieniu grilla:)
Dzisiaj jestem w podróży, w końcu pewnie około południa dotrzemy w Karkonosze. Jak moi szpiedzy na miejscu mi donoszą w pochmurne i mgliste Karkonosze, ale to ma swój urok - kominek, dobre wino, sami wiecie:)
Ale dosyć tych wizualizacji:)
Wracam w niedzielę z fotoreportażem, kolejną zajawką mojego PROJEKTU (niestety ze względu na braki sprzętowe nie mogę dzisiaj zamieścić więcej szczegółów... za co przepraszam;/! ale podobno cierpliwość popłaca, nie mogę się doczekać i mam nadzieję, że Wam się spodoba mój pomysł:))

Za to teraz podzielę się z Wami moją ostatnią zdobyczą - niedawno na moim osiedlu i otwarli Stokrotkę, wcześniej nie miałam okazji odwiedzić tego sklepu, ale ponieważ od kilku dni miałam sobotę udało mi się tam być wczoraj. I mile mnie zaskoczył zarówno wygląd sklepu, jak i towar. Poniżej moje ulubione masło orzechowe (jestem amatorką wszelkich orzechowych wynalazków:)), nie dość, że w zdrowej wersji, to jeszcze w świetnej cenie:)
polecam:)


*zgodnie z teorią E. jeszcze się nie zdarzyło, żeby w jego urodziny była ładna pogoda ;/ ja będę próbowała do skutku zamawiać idealne warunki atmosferyczne:)

czwartek, 2 maja 2013

Majówka, majówką, a 2 maja to dla mnie święto...:)

Dzisiaj urodziny Ekstremalnego:) a zatem dzień będzie wyjątkowy!
Jest kilka planów, ma być niespodzianka, wieczorem grill, a poza tym opuszczamy dzisiaj na resztę długiego weekendu Wrocław:) Ruszamy w trasę i zatrzymamy się dopiero w Karkonoszach, hurrra:)
Ciepłe ubrania i buty trekkingowe już przygotowane, bo liczymy na choćby chwilę wolnego czasu (Szanowni Rodzice zaplanowali prace porządkowe w ogrodzie, do których mamy zostać "zatrudnieni", a ogród jest całkiem spory...) i dobrej pogody - chcemy wyruszyć na szlak:)

Wyjątkowy dzień, dlatego dzisiaj pokazuję Wam śniadanie Ekstremalnego:)

potrawka z zielonej soczewicy z pomidorami i z marchewką, do tego serek ricotta
zwróćcie uwagę na subtelny wzór na talerzu... tak, to balony :):):)

Ruszam zatem po dzień pełen przygód i niespodzianek:)
ale w majówkę nie próżnuję, jutro kilka ciekawostek i kolejna odsłona tajemniczego PROJEKTU:)
wspaniałego dnia:*!