środa, 30 stycznia 2013

zima była i się zmyła :)

Tak. Piękną zimę mieliśmy, a dzisiaj za oknami prawie jak w Londynie:) ale za to jest cieplej i całkiem przyjemnie biegało się rano w deszczu:)

Wczoraj moja Przyjaciółka AMK (znana ze specyficznych dialogów )zrobiła mi wielką niespodziankę:) zatytułowała ją "Mała Wielka Agitacja", wzruszyłam się ogromnie:)


zachęcam do głosowania, jeszcze jakoś z tysiąc smsów i mam szansę zostać bloggerem roku :) ha ha ha:)

Poza tym wczorajszy wieczór byczyłam się na całego w aquaparku, w ramach relaksu po treningach:) to było to!

A dzisiaj śniadaniowo-owsiankowa egzotyka, w ramach przywoływania odrobiny lata:

owsianka z jajkiem, bananem, ananasem, kokosem i mielonymi orzechami laskowymi, znowu nie wygląda idealnie, ale było pysznie:)

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Manic Monday:)

Uwielbiam poniedziałki:) nowe wyzwania, czysta karta i mnóstwo możliwości.
Tak było i dzisiaj. Uwielbiam takie poniedziałki.
Zaczęłam treningiem biegowym z podbiegami, potem pracowicie, a dzień finiszowałam jogą i kursem francuskiego:)
byłam też dzisiaj na tym słynnym badaniu okresowym i taki oto dialog mnie spotkał:

ja: (...) "fał"..."faał"? a następna to "ooo"? "ooo"! jestem pewna, że "ooo" [a mój wewnętrzny narrator mówił "kończ Waść, wstydu oszczędź"]
pani Okulistka: dobrze, dobrze, pani Agnieszko... widzę, że się pani stara... ale nie trafiła pani ani jednej literki...
ja: co? ani jednej? wiedziałam, że trochę mi się wzrok pogorszył, ale nie myślałam, że nie trafię żadnej literki!

jakoś od razu przypomniał mi się mój dialog z Doradcą :)

No po takim dniu to ja odpoczywam. A co:)?
I mam prawie wszystko czego mi potrzeba... ale prawie robi różnicę, jak to kiedyś w jednej reklamie nas przekonywali.
I tylko ramienia Ekstremalnego brak dzisiejszego wieczoru...


niedziela, 27 stycznia 2013

niedzielne podróże całkiem nieduże:)

Ten weekend był mistrzowski.
Odpoczęłam.
Byłam w kinie (na Django - po raz kolejny - uwielbiam Tarantino:)).
Spędziłam czas z Ekstremalnym.
Byłam w odwiedzinach u Rodziców i na shoppingu w Mamą. Kupiłam kilka fajnych rzeczy m.in. bluzkę z motywem balonowym z Zary:) Czadową:)!
Testowałam rękawice w grochy piekąc i gotując. Trochę kulinarne wybryki zdominowały mój weekend, ale co zrobić jak to uwielbiam:).
Przywoływałam wiosnę bukietem kwiatów w pokoju.
Potrenowałam.
Nagadałam się przez telefon.
Zbieram siły na nowy tydzień:) jutro rano trening, a potem badanie okresowe do pracy, czyli m.in. wizyta u okulisty.
Hmm, przypominam sobie jak ostatnio byłam u tego lekarza to troszkę się pożaliłam, że oczy bolą, bo komputer, bo światło w biurze nie takie, a Pani Okulistka podsumowała mnie tak: "Wie pani... to wszystko oczywiście ma wpływ na oczy, ale musi pani zdać sobie sprawę z tego, że jest pani coraz starsza".
Ech. Nie ma to jak szczerość absolutna:)

trochę wiosny prosto z wazonu :)

trochę słodyczy, czyli domowe ciastka owsiane i ciasto z dynią według własnego przepisu

śniadaniowo, czyli owsianka z bananem, imbirem, siemieniem lnianym i serkiem

eksperymenty kulinarne pod patronatem wykorzystania resztek z lodówki, czyli pudding chlebowy z pieczarkami

niedzielny obiad kurczak, warzywa i groszkowe puree

p.s. zapraszam do głosowania w konkursie na Blog Roku :) link tuż obok:)

a na wieczór zostawiam Was w muzycznych klimatach ze wschodu:

sobota, 26 stycznia 2013

sobota! w końcu trochę odpoczynku!

To był bardzo, bardzo ciężki tydzień. Po prostu czasami wszystko się zwala na głowę jednocześnie i trzeba się jakoś ogarnąć. Jak to mawiała zawsze jedna z moich szefowych w LOT: "z godnością dziewczyny, z godnością" :)
i tak właśnie "z godnością" dałam radę wyzwaniom tego tygodnia. A teraz już na luzie, po treningu, pysznym śniadaniu i przy dobrej książce mogę sobie zaplanować wspaniały weekend:)

owsianka z jajkiem i jabłkami, domową granolą i cynamonem p.s. z kulinarnych nowości - jakiś czas temu odkryłam już gotowe mielone orzechy, które świetnie sprawdzają się w kuchni, m.in do owsianek, do granoli, do ciast i kaszy mannej:)

Będzie trochę relaksu, będzie trochę gotowania, bo muszę przetestować cudne rękawice kucharskie w grochy, które dostałam od mojej Mamy Chrzestnej na imieniny i będzie trochę kulturalnie, bo Ekstremalny zabiera mnie do kina:)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dialogi Rodzinne

czyli kiedy rodzeństwo za sobą tęskni. Tak sobie dzisiaj nawet sentymentalnie przypomniałam kilka naszych pamiętnych dialogów, np. tu i tu.

czas: poniedziałkowe popołudnie.
miejsce: dialog to rozmowa telefoniczna.
osoby: Szanowny Brat P. i ja.

Szanowny Brat P.: i co kupiłaś już te wąsy?*
ja: jeszcze nie, właśnie chyba nie zdążę, więc będę bez wąsów, ale mam kapelusz i szelki, więc będzie ze mnie niezły gangster.
Szanowny Brat P.: no może... zobaczymy... w ogóle Aga! ja już mam Ciebie dosyć. Śniło mi się, że biegnę za Ciebie w triathlonie... i biegnę, i jestem taki zmęczony, i myślę, że jeszcze muszę płynąć i jechać na rowerze...
ja: Ależ braciszku, przecież najpierw się płynie, potem jedzie na rowerze, a potem dopiero biegnie. Jak już biegłeś to pozostałe dyscypliny miałeś za sobą.
Szanowny Brat P.: zobacz coś zrobiła! Ty...
ja: ale wiesz... ja chyba nie wezmę udziału w tym triathlonie... zapowiada się, że będą wtedy Balonowe Mistrzostwa Polski, to muszę jechać...
Szanowny Brat P.: to może ja proroczo w ramach zastępstwa...
ja: haha, no tak możesz mnie zastąpić, albo w koszu jako nawigator balonowy, albo na triathlonie!
Szanowny Brat P.: bardzo śmieszne, przecież wiesz, że wolałbym wziąć udział w triathlonie niż wsiąść do kosza i gdzieś polecieć...**

*w czwartek mam karnawałową imprezę służbową, której tematem są lata 20. i lata 30., czasy prohibicji. Ja przebieram się za gangstera w stylu Ala Capone:)

** mój Brat, dorosły poważny facet panicznie boi się latać (w ramach kontrastu między nami:)), do samolotu wsiada tylko pod przymusem i chociaż miał kilka okazji (głównie dzięki mojej miłości do latania) powiedział, że nigdy nie wsiądzie do szybowca/balonu/małego samolotu/helikoptera.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Tradycja musi być podtrzymana - nowy tydzień, nowe wyzwania:)

Kocham poniedziałki:)
dzisiaj przede mną nowe wyzwania, nawał pracy, ale też rozpisany plan treningowy na cały tydzień, a może nawet... balonowe zawody zimowe w weekend :)!
to się jeszcze okaże.
tak mi tęskno za lataniem ostatnio... wszelakim:)

Na tę chwilę zabieram się do podążania zgodnie z planem na cały tydzień:)


a dzisiaj było śniadanie godne biegaczki - owsianka z patelni, ze słonecznikiem, cynamonem, jabłkiem i jogurtem:) [może nie wygląda zbyt dobrze, ale za to jest zdrowe, pożywne i pyszne:)]
po takim śniadaniu już się nie mogę doczekać tych wszystkich wyzwań:)

p.s. zgłosiłam się na Półmaraton Ślężański , na który czekam już od października:)

niedziela, 13 stycznia 2013

Szczęście jest jak para butów idealnych!

Pamiętaj, że gdzieś tam czeka na Ciebie idealna para butów. Taka, która będzie doskonale do Ciebie pasowała, po prostu kiedyś zobaczysz tę parę i będziesz wiedziała, że to jest to. Nie będzie wątpliwości. A kiedy ją przymierzysz będzie to jedynie potwierdzenie wcześniejszego impulsu. I będziesz szczęśliwa przebywając różne drogi, chodząc po rozmaitych ścieżkach i spacerując po chodnikach codzienności w tej idealnej parze.

Jako miłośniczka butów tak sobie wytłumaczyłam zmagania z rzeczywistością, która nie zawsze układa się idealnie, ale przecież warto czasami poczekać.
Los zawsze ma coś specjalnego, coś wyjątkowego. Dla każdego:) Trzeba tylko czasami otworzyć oczy i serce.

Wygląda na to, że znalazłam moją idealną parę, której mi brakowało:)

czwartek, 10 stycznia 2013

Sama przeciwko...? no właśnie! Oto jest pytanie :)


dzisiejsze śniadanie - owsianka z jajkiem, jabłkiem, winogronami, cynamonem i imbirem jako posiłek po treningu:)


Dzieje się:) sportowo - pojawiła się możliwość sprawdzenia siebie w Triathlonie w Poznaniu, o której już pisałam i jestem o malutki krok od wpisania się na listę.
W głowie już chcę (już tak bardzo chcę, chcę tak bardzo, że nie mogę się doczekać porannych biegów i wieczornych ćwiczeń, tak bardzo chcę :):):)), więc chyba dokonam tej formalności w tym tygodniu. Serce nie sługa. Chciałam zatytułować post "sama przeciwko wszystkim", ale mam tyle pozytywnych sygnałów od rodziny, przyjaciół , znajomych, współpracowników na temat mojego pomysłu, że mam wrażenie, że tylko resztki mojego rozsądku, na przemian ze zwyczajnym tchórzostwem już tylko powstrzymują mnie przed ostateczną decyzją.

W pracy sajgon. Myślałam, że będzie spokojniej, a tu klops. Znowu zostaję sama na 2 stanowiskach przez najbliższe 2 miesiące. Ale dam radę, dam radę, dam radę:) jak ja nie dam rady, to kto ma dać? :)

a weekend zapowiada się biały i narciarski:) to będzie coś:)

sobota, 5 stycznia 2013

Nowe wyzwania i dylematy, czy aby to tylko dylematy :)?

Macie tak czasami, że serce mówi Wam, żeby pójść w pewnym kierunku, a rozum podpowiada zupełnie co innego?
Mi to się zdarza od czasu do czasu:) i powiem, że różnie bywa.
Kocham latanie to już wiecie:) z tej miłości zrodził się pomysł zorganizowania pierwszego Rajdu nad Polską (szykuję dla Was szczegóły, ale o tym wkrótce:)).
Walka o moje marzenie trwa i powiem, że jest bardzo ciężko, jak zwykle wszystko rozchodzi się o pieniądze. Nie poddam się, to wiem. A jak się sprawy ułożą to już inna sprawa.

A wczoraj... wczoraj podkusił mnie pokonacsiebie i podsunął mi Poznań Triathlon. Zostawiłam sobie czas w ten weekend do przemyślenia mojego ewentualnego występu w tych zawodach i powiem Wam, że boję się! Boję się, że nie dam rady... że ciężko będzie poprawić formę i utrzymać ją do sierpnia. Ale z drugiej strony... przed Mistrzostwami Europy też miałam obawy i udało się:) Pokonałam własne bariery, może teraz też warto?
Sprawdziłam moje wykresy na endomondo i od lipca, odkąd założyłam profil (a przecież ćwiczę cały czas :)) przebyłam własnymi siłami 1566 km (udokumentowanych:)), z tego przebiegłam 778 km, przejechałam na rowerze 716 km, przepłynęłam 20 km.

Nie wiem co zrobić, ale pocieszam się, że nie tylko ja mam takie dylematy:)




może też zacznę robić pompki, póki nie przyjedzie rozwiązanie:)?

I need a hero:)!