poniedziałek, 15 lutego 2010

Spokojny poniedziałek... czyżby cisza przed burzą?

Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Zdecydowanie do udanych. Nie ma jeszcze północy, a ja zrelaksowana siedzę przy lampce wina przed komputerem i zastanawiam się co dalej począć z tak pięknie rozpoczętym tygodniem.

Plany mam ambitne, ale pomimo mojego zamiłowania do wszelkich ekstremalnych przygód na spadochronie skakać nie mam zamiaru.
I proszę nie pytać czy wszystko jest ok. Wiem, że to z troski o mnie, ale nie trzeba:) W końcu twarda ze mnie baba i nie takie rzeczy w wojsku się przeżyło:):):)

I właściwie to lubię poniedziałki.
Nowy tydzień, nowe wyzwania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz