Pozwolę sobie zacytować część rozmowy jaką niedawno odbyłam w kinie.
Wprowadzenie:
Feralny piątek, mój brat kulturalnie, aczkolwiek stanowczo przepędził mnie z domu. Umówiłam się z koleżanką... wystawiła mnie... dlatego zdecydowałam, że najmądrzejszym rozwiązaniem będzie pójście do kina. A przy kasie:
Ja: Na "Walentynki"(pierwszy seans, który był, o ironio!) na 19.45...
P: A miała Pani rezerwację?
Ja: Nie... a co nie będzie biletów?
P: Znajdzie się coś.
Ja: To poproszę jeden bilet na "Walentynki" (w domyśle - niech mnie ktoś dobije...)
P: Tylko jeden?!
Reszta rozmowy... no cóż, kto wie, ten wie:)
a mogłem urwać się wtedy z pracy. i miałem ochotę to zrobić. ale na pierwszą rozmowę po ujawnieniu nie wypadało proponować :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że chociaż kawa smakowała...
...Truman Show
OdpowiedzUsuń