niedziela, 20 czerwca 2010

Dziewczyna, za którą ciężko nadążyć...

Po koncercie... właściwie nie spałam... aż do dzisiaj a to też w mocno okrojonej wersji.

W telegraficznym skrócie weekend wyglądał tak:

shopping, marcepanowe pokusy, impreza urodzinowa, egzaminowanie, kilka zjedzonych pizz, relaks na Rynku przy popołudniowym piwie, stare dobre czasy i sernik w mleczarni, miu miu, monopoly, wesoła taksówka, wściekłe komary, pomarańczowy koc i hot dog w operze, wieczór kawalerski (były przypadkowe ofiary), disco-disco, nocne poszukiwania bankomatu, wesoła taksówka, przymulony poranek, spełnienie obowiązku katolickiego oraz obywatelskiego, lenistwo z "Rozważną i Romantyczną", głupi amerykański horror i 3 mecze futbolu:)

Uff... teraz muszę odpocząć, bo w przyszły weekend wesele:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz