Dzisiaj mój Ojciec bez słowa wyszedł z domu, wsiadł ze Jego Najlepszym Przyjacielem do samochodu i pojechali sobie. Nikt nie wiedział gdzie...
Po jakiś 15 minutach zobaczyłam, że samochód Najlepszego Przyjaciela Ojca podjechał znowu pod naszą bramę. Otwarły się drzwi i zobaczyłam mojego Ojca wysiadającego z pękiem krzaków z samochodu (jak się okazało później były to forsycje), potem wszedł do domu i ze śpiewem na ustach wręczył je mojej Mamie.
Urocze:)
Szczególnie, że ten bukiet został zdobyty w dosyć specyficzny sposób - poprzez szaber.
I tu zdradzę jak wyglądało te 15 minut mojego Ojca poza domem.
Ojciec (wsiadając do samochodu): Jedziemy, szybko to może się nie zorientuje.
Najlepszy Przyjaciel Mojego Ojca: A dokąd dokładnie? Upatrzyłeś coś?
Ojciec: Znajdziemy coś po drodze... (po minucie) O patrz tutaj, zatrzymaj się, tylko NIE WYŁĄCZAJ SILNIKA!
Najlepszy Przyjaciel Mojego Ojca: Dobra, tylko szybko, żeby ktoś nie zobaczył...
Po chwili...
Ojciec: Mam, a teraz szybko, jedź!
Resztę historii już znacie... Jak dla mnie urocze. A skoro moi Rodzice wyprawiają takie rzeczy to jak ja mam nie być romantyczką?! Chociaż troszeczkę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz