niedziela, 10 stycznia 2010

Rozstrzepanie z poplątaniem...

Dzisiaj osiągnęłam szczyt roztargnienia.

W pracy uraczył mnie mój Szanowny Brat telefonem. Okazało się, że nie zamknęłam domu. Zdarzyć się może każdemu. Ale zostawiłam klucze w zamku. To już ekstremalny przypadek.

Dobrze, że mieszkamy w spokojnej dzielnicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz