sobota, 8 sierpnia 2009

robię postępy i jestem trendi:)

Po 3 dniach spędzonych w młodocianym towarzystwie okazało się, że całkiem nieźle wtopiłam się w otoczenie. Nawet dzisiaj dostałam w kinie bilet ulgowy na przysłowiowy "krzywy ryj", bo bilet takowy mi się już od jakiegoś czasu nie należy (ominę drastyczne szczegóły). Moja bezczelność osiągnęła szczyt szczytów, ponieważ przyznałam się, że ulga mi się nie należy, ale umiejętne negocjacje przyniosły oczekiwany efekt w postaci biletu ze zniżkąw mojej dłoni, z którym wkroczyłam na salę kinową dumna i blada, niczym wolność wiodąca lud na barykady.

Ostatnie 72h były szalenie intensywne. Nie mówię, że cały czas było łatwo, co to, to nie! Wczoraj popołudniu w czasie wizyty w ZOO, młodzież, w pełni sił, biegała po terrarium, a ja odpoczywałam na ławeczce, bo sił już nie miałam. Po tym uznałam, że może jednak pomysł z młodszym facetem (bo u starszych kondycja już nie ta:)) nie jest taki trafiony jak sądziłam od jakiegoś czasu (okazuje się, że sama mogę nie dać rady...).
Ale zwrot akcji nastąpił w nocy, na naszym małym clubbingu, kiedy to okazało się, że młodzi odpadli, a ja całą noc na parkiecie spędziłam.

Jaki morał z tej historii? Pomysł z młodszym facetem jest jak najbardziej właściwy, tylko nie będę go do ZOO zabierała:) Powiedzmy, że pomysłów na spędzanie czasu mi nie zabraknie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz