Tak, narzekam na mojego "przyszłego męża".
I ukrywać się z tym nie będę lepiej narzekać teraz, niż się kiedyś rozczarować...
I zgodnie z zasadą:
"Nie chwal dnia przed zachodem słońca, żony przed ślubem, a teściowej przed śmiercią"
można sobie jakoś światopogląd ułożyć, żeby za bardzo nie zrazić się do rzeczywistości:):):)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz