Wczoraj poznałam Brzydką Prawdę.
Dosłownie i w przenośni.
Otóż obejrzałam film "The ugly truth" i okazało się, że mam wiele wspólnego z bohaterką tej historii.
Taka jest "brzydka prawda" - i'm a control freak!
A kiedy zwierzałam się z moich trosk (wywołanych nowymi spostrzeżeniami) i cech wspólnych, które odnalazłam u wcześniej wspomnianej bohaterki filmu, Moja Najlepsza Przyjaciółka vel Siostra stwierdziła:
"Ależ oczywiście, że tak jest. Dopiero teraz to zauważyłaś? Jakim cudem?! Przecież MY [w domyśle WSZYSCY, przyp. Autorki ] to wiemy od lat"
Jakim cudem?! Jakim cudem?!
I okazało się, że Brzydka Prawda jest także Prawdą Absolutną.
Plus występuje cała prawda, święta prawda i gówno prawda. Acha! i jeszcze prawda o globalnym ociepleniu.
Bardzo prawdziwy okazał się ten weekend.
Normalnie, autentyk na miarę "gołąbków pokoju" Picassa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz