Po wczorajszym upojnym wieczorze rodzinnym dzisiaj, nie ma "totamto" i postanowiłam zająć się Misją: Święta.
A zatem od samego rana cała Rodzina została zaangażowana w mniejsze lub większe prace. Wszystko w rytm "Merry Christmas Everyone" Shakina Stevensa (wprowadziłam nawet małe zakłady bukmacherskie, kto z Rodziny jako pierwszy dostanie szału na dźwięki tej piosenki... Po 127 odtworzeniu utworu jako pierwszy warknął na mnie Szanowny Brat T. ).
Głównym zadaniem na dzisiaj było tzw. "pierniczenie". Z moją nieustraszoną Mamą piekłyśmy pierniczki, które potem były precyzyjnie ozdabiane i zapakowane przeze mnie osobiście:).
A najważniejszym składnikiem naszych domowych pierniczków jest szczypta miłości dodana do każdego z nich.
Poniżej dokumentacja fotograficzna:
A teraz oddalę się z godnością na moje legowisko, trochę pokwilę sobie cichutko, a potem umrę ze zmęczenia.
Było miło...
Szalone :)
OdpowiedzUsuńA dostanę takiego piernika? Qrp
OdpowiedzUsuńPierniki dla Wszystkich :)
OdpowiedzUsuńto powiedziałam ja, Pensjonarka :)
To i ja gratuluje wypieków i talentu kulinarnego, mi osobiście podoba się bardzo ten piernikowy ludzik z uśmiechnietą buzią :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Pan Samochodzik
On się nazywa Ciastek :)
OdpowiedzUsuńWow :D ale tego dużo :D
OdpowiedzUsuń