środa, 22 grudnia 2010

Pisarstwo czy piekarstwo? Oto jest pytanie...

Tak... sezon przedświąteczny trwa... pieczenie, zakupy, stroiki i inne.
Wpadłam w szał przedświąteczny i jakoś nie mogę się z niego wyrwać.

Wczoraj np. był "dzień blondynki".
Nie dość, że wysłałam mojego Ojca po prezent dla Szanownego Brata T. na drugi koniec miasta zupełnie przypadkowo myląc adresy (tym sposobem Ojciec pojechał w złe miejsce i niczego nie załatwił, na szczęście byłam zajęta w pracy i nie mogłam odebrać telefonu kiedy chciał mi moją pomyłkę zakomunikować :)), to jeszcze na stacji benzynowej zrobiłam popis blondynkowatości do kwadratu.
Zaczęło się niewinnie od tego, że podjechałam pod dystrybutor ze złej strony. Wiedziałam o tym, ale chciałam być twarda - małe autko, to dam radę. Ale nie... oczywiście nie udało się zatankować. Musiałam przestawić samochód na drugą stronę. Trudno.
W tym momencie z odsieczą przyszedł pracownik stacji troskliwie pytając:
"A jaką benzynę pani tankuje?". Ponieważ na wlewie mam wielki czerwony napis "diesel", nie miałam wątpliwości, zakomunikowałam to panu i pokazałam napis. Uśmiechnął się pod nosem. No cóż, kobiecie trzeba pomóc.
Ale to nic jeszcze.
Przy płaceniu i dość długiej wymianie zdań na tematy różne z panem kasjerem postanowiłam dokupić jeszcze płyn do mycia szyb.
Po dokonaniu wszystkich płatności zadowolona z siebie, ruszyłam moim zatankowanym autkiem w dalszą podróż po mieście. I tak stojąc w korku już kilka kilometrów dalej zorientowałam się, że oczywiście zapomniałam wziąć ten płyn do szyb ze sobą!
To co wtedy powiedziałam to do publikacji się nie nadaje.
Po załatwieniu wszystkich spraw, które miałam załatwić tego dnia wróciłam na nieszczęsną stację w celu odebrania tego co mi się należało. Mojej butli z płynem do szyb.
Weszłam na stację pewnym krokiem - niestety zdążyła się już zmienić załoga.
A zatem należało włączyć "blondynkę". Podeszłam do kasy. Zaczynamy:
ja: Hmm... Dobry wieczór. Mam taki mały problem. Pewnie mi Pan nie uwierzy, ale kupiłam dzisiaj u Państwa płyn do mycia szyb... i.... zapomniałam go zabrać ze sobą...
Pan ze stacji: Acha... (już na jego twarzy widniał uśmiech)...
ja: I chciałabym go teraz odebrać...
Pan ze stacji: Proszę pani, ale ja nie wiem, czy ja tak mogę pani uwierzyć... (cały czas uśmiech na twarzy)...
ja: Ależ ja rozumiem... ale proszę się nie martwić! Mam przecież paragon! (i w tym momencie otwarłam moją przepastną torbę... szukam, szukam, szukam, SZUKAM... k....)
Wie Pan co... pewnie mi Pan nie uwierzy... ale niestety nie mam paragonu...
Pan ze stacji: Dobrze, uwierzę... (uśmiech od ucha do ucha)
(...)

Tak... no cóż, ten cały dzień i przekraczanie przeze mnie wydawałoby się, że nieprzekraczalnych granic absurdu może podsumować jedno zdanie, które wygłosił Szanowny Brat P. kiedy pierwszy raz zobaczył moją czapkę, w której od 2 dni chodzę do pracy:

"Aga, my dzisiaj do pracy konno jedziemy?!"

4 komentarze:

  1. I warto się tak spalać w związku ze Świętami? Pewnie odpowiesz, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie piekarstwo! Nie czepiałabym się pisarstwa, gdyby "pisarka" tu i ówdzie nie starała się przypominać, tudzież przekonywać czytelników o swoim kunszcie. Kunsztu pisarskiego tu jednak nijak się dopatrzyć nie mogę... Przerostu formy nad treścią, owszem.
    Blog został stworzony zapewne z myślą o czytelnikach z grona przyjaciół i rodziny. I tego bym się trzymała, nie próbując zbłąkanym czytającym udowadniać, że jest lepiej, niż wszak widać.
    Polszczyzną się pensjonarka posługuje solidną, gdzieniegdzie jest zabawnie, z przekąsem i ciekawie. Nie mniej do braw szerszej publiki jeszcze daleko, co niech jednak szanownej pensjonarki broń boże nie zniechęca do wprawiania się w tej, jakże trudnej sztuce.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekarstwo przyznam, że wychodzi mi doskonale, gdyby nie całkiem niezłe talenty w innych dziedzinach zdecydowałabym się na otwarcie piekarni:)
    A tu, na moim blogu zdecydowanie chodzi o przerost formy nad treścią! Nic innego. Toż to Pensjonarka jest fanką kiczu, czego nigdy przed czytelnikami nie kryje:) Blog został stworzony, bo lubię pisać, bez dodawania do tego teorii. Tym bardziej nie należy tu szukać kunsztu pisarskiego, bo według mnie nie jest to miejsce do popisywania się nim, a co najwyżej do jego szlifowania.
    A czytelników do niczego nie przekonuję, zakładam, że bloga czytają osoby, którym to sprawia przyjemność (zarówno jeśli są to osoby z Rodziny i Przyjaciół czy też zbłąkani Czytelnicy). Na szczęście, Internet to takie wspaniałe narzędzie, które pozwala na wybieranie sobie do czytania czy oglądania dokładnie tego na co się ma ochotę, Psze Pani Czytelniczki:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń