Jak obiecałam, dzisiaj pierwsza część moich "joga-wyznań", zaczynam od mojej ulubionej Yin Yogi. Chyba jest jednocześnie najmniej popularna, dlatego też skusiła mnie na samym początku mojej przygody z jogą.
Yin Yoga już w nazwie ma zawarte to, czego możemy spodziewać się na zajęciach. Otóż Yin, czyli noc, zaciemnione miejsce, bierność, czerń i... żeński aspekt natury (ciekawe, prawda, że akurat pierwiastek żeński jest do tego określenia przypisywany).
Yin Yoga to spokojna, statyczna forma ćwiczeń (paradoks? tylko pozornie). Jest to nowoczesna forma praktyki jogicznej, pozwalająca wykorzystać siły grawitacji do zwiększenia elastyczności i pogłębienia świadomości ciała. Należy do spokojnych praktyk i stanowi doskonałe uzupełnienie dynamicznych, mięśniowych/siłowych (yang) odmian yogi. Yin yoga skupia się na głębokich tkankach łącznych, takich jak: ścięgna, kości oraz stawy. Głównie tych zlokalizowanych w okolicy bioder, miednicy i dolnej części kręgosłupa.
Ćwiczenia polegają na trwaniu w asanie od 3 do 5 minut, co pozwala na wykorzystanie siły grawitacji do łagodnego, spokojnego rozciągania ciała. Tym sposobem wytwarzane jest wewnętrzne ciepło, pobudzane są głębokie, rzadko rozwijane obszary organizmu.
Regularna praktyka asan, nie tylko poprawia zdrowie, wzmacnia ciało, ale również umożliwia odkrycie większej głębi w pozycjach. Poszerza zakres wykonywanych ruchów, a także usprawnia przepływ energii. [źródło]
Tyle z teorii. A jak to wygląda w praktyce? Zaczynamy zajęcia od pozycji wyciszających, uspokajających ciało i przede wszystkim umysł, po całodziennym zgiełku i pędzie. Potem zaczyna się właściwa praktyka, pozycje prezentowane są przez instruktora, który dba o to, aby prawidłowo je wykonywać. Początkowo przyjmując pozycję wydaje się - spoko, luzik, co w tym trudnego... ale jak trzeba w niej wytrwać kilka minut, to można się nieźle spocić, zapewniam :) poza tym czasami, widzę to po sobie, układam się tak, aby było w miarę wygodnie, podchodzi intruktorka i koryguje pozycję, i nagle... okazuje się, że będzie jeszcze więcej pocenia się:)
Ale warto. Te ćwiczenia niesamowicie rozciągają, ćwiczy się głównie nogi, biodra, miednicę, co sprawia, że powoli, ale efektywnie zauważyłam u siebie bardzo pozytywne zmiany. Otóż okazało się, że moja skóra jest dużo jędrniejsza, ot co! A przecież o to chodzi:)
Dodatkowo, po zajęciach wychodzę bardzo zrelaksowana, mam czysty umysł i sporo sił na dalsze zmagania ze światem.
Zdecydowanie jest to moja ulubiona praktyka i z pewnością z niej nie zrezygnuję. Zauważyłam również, że jest świetnym uzupełnieniem moich biegowych treningów, po których (szczególnie jak biegam praktycznie codziennie) zarówno moje mięśnie, jak i stawy są "odrobinę zestresowane".
to jedna z tych pozycji, które wydają się "bułką z masłem", a potrafią doprowadzić do płaczu. Obrazek znalazłam tu.
A Wy spotkaliście się z taką formą ćwiczeń?
Życzę Wam miłego popołudnia, a ja zbieram się na popołudniowe zajęcia Yin Yogi:)!
zawsze chciałam spróbować tego typu ćwiczeń, zachęciłaś mnie swoim postem. :)
OdpowiedzUsuńpolecam:)
UsuńSiedzenie na piętach hi hi pamiętam ten ból:)
OdpowiedzUsuńno właśnie... ból:) ale co zrobić, czasami musi poboleć:)
Usuńo kurczę, ciężko;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie joga ma tyle odmian, że idzie się zgubić!
masakra, aż drżę na samą myśl co moje mięśnie powiedziałyby na trwanie w jakiejś 'jogicznej' pozycji 3-5 minut... takie z nich cieniasy ;p ale ! mam nadzieję to zmienić :D
OdpowiedzUsuńmoje też zwykle nie są zadowolone:) ale pracujemy nad tym:)
Usuńjoga... muszę w koncu się do niej zabrać ;p
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam jogi:D
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńJoga staje się w naszym kraju coraz bardziej popularna to chyba dobrze :) Osobiście wolę innego typu aktywność jednak fajnie się ogląda wyczyny niektórych joginek i joginów na YT :)
OdpowiedzUsuńJa cały czas ćwiczę joge metodą 'od jutra'. A przydało by się ćwiczyć , bo chce zrobić niedługo szpagat. :)
OdpowiedzUsuń