To był weekend:) co prawda nie było latania, ale za to towarzysko było bezbłędnie :) niestety, przez nieuwagę nie zabrałam aparatu i dokumentacja fotograficzna jest z telefonu...
a zatem podróż w góry zaczęliśmy kolorowo - likierem różanym... tak, aby wszystko przebiegło pomyślnie... muszę przyznać, że świat po tym widać przez różowe okulary:)
potem pozostały nam spacery, wspomnienia o lataniu, oczywiście przy dobrych trunkach i bajkowe klimaty:)
Co do treningów - w tym tygodniu dosyć lajtowo - w weekend tylko spacery, 5h 30 min jogi (wyzwanie przecież trwa:)!), a bieganie zajęło mi w sumie prawie 4h. Zbieram teraz siły na nowy tydzień, który tradycyjnie zacznę treningiem biegowym, będę kontynuowała moje wyzwanie (to już półmetek) i... pojawił się nowy plan, wiosna idzie, marzec zbliża się wielkimi krokami już w tym tygodniu...a zatem, jeśli 1 marca pogoda na to pozwoli (to znaczy nie będzie śniegu i nie będzie zbyt zimno) zaczynam sezon rowerowy i ruszam do pracy tym środkiem komunikacji:) już się nie mogę doczekać :):):)
życzę Wam spokojnego wieczoru i zainteresowanych tematem zostawiam z moimi wspomnieniami :)
likier różany brzmi smacznie! :) nigdy nie próbowałam!
OdpowiedzUsuń:) niedzielę można uznać za udaną :) podoba mi się postanowienie rowerowe :) mam nadzieje, że warunki atmosferyczne Ci kochana dopiszą, bo na razie coś kiepsko z tą wiosną :)
OdpowiedzUsuńjuż kibicuję wiośnie:) oglądałam pogodę - chyba coś z tego rowerowego planu będzie:)
Usuńoch, szczęściaro miałaś likier różany! ja tylko rogaliki z marmoladą różaną..
OdpowiedzUsuńładnie CI idzie to wyzwanie z jogą! a co do jazdy rowerem, to może się udać, bo pod koniec tygodnia ma być (aż) 5 stopni :D
na to liczę :) 5 stopni to już luksus :)
Usuńojej.. ale ci zazdroszczę-już nie pamiętam kiedy byłam gdziekolwiek..
OdpowiedzUsuńNo oprócz sobotniego spotkania blogerek, no ale ..;)
Swoją drogą, czytam, że uprawiasz jogę-jaki rodzaj jest najlepszy kiedy chce się poprawić trochę sprawność fizyczną, rozluźnić się?
Wiesz może?;)
takie spotkanie blogerek to jest coś:)
Usuńco do jogi - wszystko zależy w jakiej jesteś formie i co rozumiesz przez rozluźnić się:) bo joga ogólnie uspokaja wg mnie. Są podstawowo 2 rodzaje jogi - dynamiczna i statyczna. Na dynamicznej (np. ashtanga) bardziej się spocisz, rozgrzejesz ciało, robisz się coraz silniejsza i nad właśnie siłą pracujesz:) na statycznej bardzo się rozciągasz w trochę inny sposób, w dużej mierze przy pomocy grawitacji, poprawiasz "wydolność" stawów, tu nie walczysz ze słabościami, a cierpliwością i wytrwałością pokonujesz je po cichu:) planuję zrobić serię postów o poszczególnych rodzajach jogi, w których uczestniczę, wtedy jeszcze dokładnie opiszę swoje obserwacje:)