Miotając się pomiędzy lekarstwami, które najwyraźniej powodują, że jestem na książkowym "haju", meczem półfinałowym w wersji bezalkoholowej, smsami od przyjaciółki, samodiagnozowaniem się za pomocą wszechwiedzących gugli i dyskusjami na temat mojej przemiany w jaszczurkę z coraz większą liczbą rodzeństwa...
kibicuję...
no ładnie, ładnie...
OdpowiedzUsuńhaj stanowczo miewa swoje pozytywne strony... co niestety oznacza, ze "jaszczurkowienie" w zasadzie też... ;))
bardzo ładnie. bardzo :)