środa, 7 lipca 2010

Szaleństwo sięga zenitu, czyli pospieszne notatki podczas meczu półfinałowego...

Miotając się pomiędzy lekarstwami, które najwyraźniej powodują, że jestem na książkowym "haju", meczem półfinałowym w wersji bezalkoholowej, smsami od przyjaciółki, samodiagnozowaniem się za pomocą wszechwiedzących gugli i dyskusjami na temat mojej przemiany w jaszczurkę z coraz większą liczbą rodzeństwa...

kibicuję...

1 komentarz:

  1. no ładnie, ładnie...
    haj stanowczo miewa swoje pozytywne strony... co niestety oznacza, ze "jaszczurkowienie" w zasadzie też... ;))

    bardzo ładnie. bardzo :)

    OdpowiedzUsuń