niedziela, 27 listopada 2011

Rachunek sumienia w piękną jesienną niedzielę, czyli co zrobić żeby w stanie optymizmu wytrwać do końca roku. Wskazówki praktyczne.

Jak się okazuje nie umiemy cieszyć się z tego co mamy...
Jak się okazuje panuje taka zależność... im więcej mamy, tym trudniej cieszyć się z drobiazgów...
Nie umiemy też żyć chwilą, mam wrażenie, że wszyscy utknęliśmy pomiędzy wspomnieniami, które nas ukształtowały i nie można się od nich odciąć, a nieustannym planowaniem tego co będzie... a co z tu i teraz? najwyraźniej nie ma na to czasu.

Co z tym zrobić? Proponuję od dzisiaj małą renowacja w głowie. Taki umysłowy tunning, żeby "optymizmowi stało się zadość"... mam listę, potraktujcie to jako podpowiedź:
1. Cieszę się z tego co mam, bo mam dużo.
2. Każdego dnia dostrzegam drobiazgi, które przecież poprawiają mi dzień.
3. Żyję tu i teraz. Jak to zrobić? Wcale to nie jest takie łatwe, ale przez 15 minut każdej doby będę tu i teraz, bez myślenia o tym co było, bez planowania tego co będzie. Kwadrans w ciągu doby to nie dużo, ale na początek wystarczy.

I niech miesiąc optymizmu trwa, oficjalnie przedłużam go do końca roku:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz