sobota, 28 listopada 2009

przemyśleń przy kawie ciąg dalszy...

Wczoraj przeżyłam lekkie załamanie, ale sytuacja już opanowana. Załamanie polegało na wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu, w zbyt krótkim czasie, na zbyt pusty żołądek.

Jak to się skończyło? No dobrze to się nie skończyło...
Antulską w akcji mieli nieprzyjemność podziwiać Brat A., Panna O., Panna H. i zupełnie niewinny T. plus kilku przypadkowych osób... Za bałagan w okolicy i w głowie przepraszam!

Za szczególną opiekę i odstawienie do domu Bratu A. należą sie specjalne podziękowania...

Ale nowy dzień, poranna kawa i kac (niestety nie gigant, a próbowałam...) mi wyklarował sytuację.

Z uśmiechem w nowy dzień:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz