Życie to zdecydowanie podróż. Dla niektórych to spokojny rejs po morzu śródziemnym, dla innych autostopowa improwizacja po europejskich trasach, a dla mnie to podróż samochodem po górskich drogach z prędkością 120km/h.
Jest bardzo szybko i intensywnie, czasami można się spocić, adrenalina wzrasta do granic wytrzymałości, ale po każdym zakręcie pojawia się jest też satysfakcja... udało się przeżyć:)
Zbieram doświadczenia, uczę się na błędach, wiem, że robię postępy i chcę więcej. Wiem, że nie zawiodę osób, które mi ufają.
Wiem, że nie boję się wyzwań i ciężkiej pracy.
Wiem, że życie wymaga cierpliwości i pokory.
Tyle wiem, a to tak niewiele.
Zmęczenie sięga zenitu. Pocieszam się perspektywą lipca. Lato w mieście. Praca, obowiązki i festiwal Nowe Horyzonty. Może chociaż na chwilę uda mi się przystopować. Przystań mam. Teraz muszę tylko ją urządzić i oswoić.
Ewolucja trwa. W głowie i w otoczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz