niedziela, 19 czerwca 2011

Cuda we Wrocławiu, albo poważna kontuzja komórek mózgowych

Przeżyłam ciężki tydzień, ale dalej chce mi się spać...
Napisałam kilka egzaminów, ale jakoś nie czuję się mądrzejsza...
A tak w ogóle to zapadłam w jakiś dziwny stan marazmu, prawie hibernacji...
Popijając gazowaną wodę mineralną (miałam wprowadzać do mojego życia jakieś zmiany, żeby nie było takie nudne - zaczęłam od kupienia truskawkowej zamiast miętowej gumy do żucia i postanowiłam pić wodę z bąbelkami... niezły spontan jak na jeden weekend:)) zastanawiam się dlaczego taki stan mnie dopadł.
Czy faktycznie brakuje mi wrażeń?
Może to jest pora na skok na spadochronie, wyjazd wspinaczkowy do Rumunii lub udział w nielegalnych wyścigach samochodowych?
A może to zwykłe przemęczenie?
Muszę opracować plan renowacji (co ja mam z tym planowaniem?), zwizualizować kilka ważnych elementów życiowych i w końcu się obudzić.

No to do dzieła... Ziewając zapowiadam moje tradycyjne:

"Nowy tydzień, nowe wyzwania"

i idę spać... wcale nie jest za wcześnie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz