Wprowadzenie: dzisiaj był wspaniały dzień. Zostałam zabrana na wycieczkę do ZOO oraz do kina. W kinie byłam z rodzeństwem (nie tylko moim:)), a do ZOO zabrali mnie moi ulubieni Koledzy W. i M. Kolega W. zadzwonił wczoraj i oznajmił - "Aguś, zabieramy Cię jutro do ZOO". Kiedy skończyłam rozmowę, uradowana zbiegłam na dół, żeby podzielić się nowiną. W kuchni zastałam Mamę i Szanownego Brata T.:
ja: Ale super!!! Cudownie! Jutro idę do ZOO, hurrraaa!
Mama: Do ZOO? A z kim się wybierasz?
ja: Jak to z kim? Z moimi ulubionymi Kolegami W. i M.
Mama: Jak miło z ich strony...
ja: Miło?! Oni są cudowni, uwielbiam ich...
Na to Szanowny Brat T. tradycyjnie zachowując stoiki spokój i absolutną powagę -
Szanowny Brat T.: To najlepiej niech Ciebie adoptują. Wtedy będziecie wszyscy szczęśliwi, a ja się nie będę martwił, że nie masz męża. Będziesz adoptowanym dzieckiem...
ja: ???
Podsumowując - Szanowny Brat T. martwi się o mnie... że nie mam męża... jakie to wzruszające... :)
pewnie martwi się tylko dlatego, że nie zapowiada się, żebym jakiegokolwiek miała i tym sposobem jeszcze trochę będziemy razem mieszkać, ale ja wolę tak na to nie patrzeć:):):)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz