Dzisiejszy dzień, po kilku leniwych, chorowitych dniach ostatniego tygodnia był zdecydowanie bardzo intensywny. I reszta tygodnia też taka będzie.
No cóż.
Takie życie.
Tytuł mówi sam za siebie, takie były główne elementy z dzisiaj.
Plus szalony kierowca, na którego trafiłam wracając. Opowiadał mi o tym, że on wcale nie musi spać, potrafi wytrzymać kilkadziesiąt godzin bez snu, a po nocy za kółkiem jedzie np. na narty. Imaginujcie sytuację. Jadę z kierowcą, on opowiada, że prawie nie sypia. Ja powoli zasłaniam się moją torbą i podkulam nogi. A on w pewnym momencie mówi mocno podniesionym głosem: "Bo ja nie wiem co to zmęczenie!!!".
Uh... a ja wiem. Zastanawiałam się tylko, dosyć logicznie i rzeczowo, w którą lampę po drodze uderzymy. Na szczęście udało mi się wysiąść:)
A jutro na tapecie AFF i już się nie mogę doczekać:)
W weekend zajęcia i to dwustronnie intensywne. Niektórzy wiedzą o co chodzi, a reszta może się domyślić.
p.s. dlaczego wszyscy chcą mnie swatać? Czy ja mam w sobie jakąś, widoczną dla wszystkich oprócz mnie, desperację, czy może po prostu jest to potraktowane w kategoriach dobrej zabawy? ke?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz