niedziela, 9 października 2011

Weekend, czyli...

czyli co? ostatnio zauważyłam, że moje weekendy wyglądają odrobinę inaczej niż jakiś czas temu... no to zaczynamy...

Piątek wieczór.
Siedzę w szlafroku, oglądam "Oszukać przeznaczenie 3". Nagle dzwoni telefon, w słuchawce słyszę - "Aga, to co, może jakieś piwko w mieście?", na to Aga - "hmm, nie... nie jestem aż tak spontaniczna..."
Sobota.
Szalona impreza na rzecz Hospicjum popołudniu. Wieczór telefon od mojej Mamy (sic!) - "Aga, jedziemy do centrum, z Ciocią i Wujkiem... może się dołączysz?", na to Aga - "Fajnie, ale wiesz, ja dzisiaj wieczór spędzam z mężczyzną mojego życia...", na to Mama - "Znowu w TV puszczają Indianę Jonesa?"
Niedziela.
Obowiązki wypełnione. Mieli być u mnie Goście. I co... nie mogli...
Po co upiekłam tyle ciasta? No trudno. Uznajmy to za niedzielny spontan:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz