wtorek, 10 sierpnia 2010

Wtorek czyli poniedziałek, poniedziałek czyli wtorek?

Dzisiaj zaczęłam ciężki tydzień w pracy.
W ciągu pierwszych 15 minut dnia roboczego zdążyłam oblać się kawą i kontuzjować sobie kolano (a raczej je dobić po basenowej kontuzji z niedzieli). I niech mi ktoś powie, że praca biurwy jest bezpieczna... co to, to nie:)

A popołudnie, w rodzinnym gronie, spontanicznie i przypadkowo, bo miało być inaczej a zrobiło się po swojemu i źle nie będzie, narzekać nie mam zamiaru, ale niech moc będzie ze mną:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz