sobota, 21 sierpnia 2010

Życie jest snem

Miałam sen.

Byłam w jakimś bliżej nieokreślonym centrum handlowym, chciałam kupić torebkę, pani ekspedientka zaproponowała mi podcięcie grzywki, zdecydowałam się na wizytę u dentysty... Po chwili podszedł do mnie jakiś bliżej nieokreślony mężczyzna, wyznał, że kocha mnie nad życie od pierwszego wejrzenia po czym pocałował mnie w usta, wtedy przed oczami przemknęło mi całe jego życie, z wszystkimi radościami, smutkami i mroczną tajemnicą. Okazało się, że jest seryjnym mordercą-kanibalem i teraz ja znam jego prawdziwą tożsamość, zaczęłam uciekać, w międzyczasie postanowiłam zadzwonić po pomoc i radę do Mojej Najlepszej Przyjaciółki, która poradziła mi, że najlepszą formą ucieczki w takiej sytuacji jest odlecieć... dzięki czerwonym balonikom napełnionym helem. Radę uznałam za doskonałą i tak odfrunęłam. Za chwilę znalazłam się na ulicy, w okolicach placu Bema, tam miałam pójść do jakiegoś sklepu, idąc w jego stronę spotkałam Moją Najlepszą Przyjaciółkę i jakąś bliżej nieokreśloną kobietą, zdradziły mi one tajemnicę, aby nie mówić o krześle, które nagle pojawiło się obok mnie, bliżej nieokreślonej siostrze, bliżej nieokreślonej kobiety towarzyszącej Mojej Najlepszej Przyjaciółce, bo będę komplikacje... potem jeszcze coś do mnie mówiły, ale już nic nie słyszałam, bo na krawężniku zobaczyłam siedzącego Przyjaciela F., który strasznie płakał i jadł marchewki... Postanowiłam podejść do niego i zapytać co się stało...
i wtedy się obudziłam.

Podsumowanie moich Rodziców: oglądasz za dużo TV.
Ciekawe co by Freud o tym pomyślał...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz