Jak się okazało dzisiaj miałam okazję wystąpić w moim pierwszym epizodzie filmowym. Serio.
Z całą ekipą filmową.
Z reżyserem.
Kamerzystami.
Dźwiękowcem.
Oświetleniowcem.
I makijażystką.
Po kilku powtórkach, kiedy wygłaszałam moją krótką, aczkolwiek poważną i dramatyczną rolę nagle podjechał do mnie mikrofon (tu muszę wytłumaczyć, że mikrofon wyglądał bardzo specyficznie - jak zwierzak, szary z długą sierścią. Serio).
I kiedy ten mikrofon podjechał do mnie dostałam ataku śmiechu i śmiejąc się nadal przepraszałam zmęczoną ekipę... W sumie wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz dźwiękowca, który wiedział, że jest sprawcą zaistniałej sytuacji i chcąc załagodzić wydarzenie powiedział:
"Pani się oswoi z kotkiem".
Serio.
Nie muszę chyba mówić jaką reakcję wywołało u mnie takie stwierdzenie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz