Czas mija nieubłaganie. Mam na głowie milion różnych spraw i 7 milionów myśli w głowie. Dzisiaj idąc po ulicy w powietrzu czułam wiosnę. W końcu:)
Poza tym najbliższe tygodnie u mnie zapowiadają się równie intensywne co ostatnie dni. I dobrze. Bo chcę tych zmian i nowych wyzwań, które mnie czekają. W sumie już nie mogę się doczekać.
A weekend u mnie jak zawsze intensywny.
Spotkania ze znajomymi (bo się ostatnio opuściłam w życiu towarzyskim),
rodziną (jakiś zjazd rodzinny się zrobił w ostatnich dniach),
kino (najnowszy film Allena złapany w biegu i oceniony na plus),
nauka (znowu jakieś egzaminy, co uważam za jawną przesadę),
zakupy (mam obsesję na punkcie wybierania naczyń ostatnio)...
co jeszcze...
w końcu wybieram się na "Małe zbrodnie małżeńskie"!
I będę się dobrze bawić:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz