Wprowadzenie: zmagam się z moją dorosłością i zakupem mieszkania. Mnóstwo formalności, ale jestem dzielna. Jak się zaraz przekonacie różnie to bywa z tą "dzielnością". A dzisiejszy dzień spędziłam na wypisywaniu różnych wniosków formalnych i bardzo poważnych w efekcie.
Osoby: Doradca finansowy, który znosi moje wszystkie wybryki, zwany potocznie "Doradcą" i "moi" we własnej osobie.
Doradca (po 2 godzinach wypisywania wniosków z litością w głosie): Pani Agnieszko, może coś do picia? Widzę, że jest już Pani zmęczona...
ja: proszę się mną nie przejmować, twarda ze mnie sztuka, nie takie rzeczy...
Doradca: Ale Pani Agnieszko, jeśli ten kredyt ma Panią doprowadzić do takiego stanu to ja nie chcę brać w tym udziału i nie będę Pani pomagał...
ja: Panie Doradco, proszę się mną nie przejmować, jak mi Pan załatwi te wszystkie formalności to ja Pana zdjęcie postawię u mnie w domu!
Doradca: ???
ja: serio, postawię sobie Pana zdjęcie w moim nowym domu! Na honorowym miejscu!
Doradca: I co, ma Pani zamiar jak ktoś zapyta mówić, że na zdjęciu to Pani Doradca Finansowy?
ja: nie... będę mówiła, że to mężczyzna, który mnie uszczęśliwił!
Śmialiśmy się chyba 10 minut z tego tekstu. A ja muszę zacząć kontrolować to co mówię... już na serio :)
:)
OdpowiedzUsuń