Jutro z samego rana ruszam do kochanej Warszawy:) już się nie mogę doczekać wędrówek po stolicy z moim ukochanym Mężem.
Jedziemy tam też wykonać pewien mały projekt i mam nadzieję już niedługo pokazać Wam jego efekty:)
A tymczasem żyjemy na małym placu budowy. Wszędzie kurz, narzędzia, farby i fachowcy. Pocieszam się, że jest to etap przejściowy, a jak wrócimy ze stolicy to będzie gotowa nasza łazienka - hurrra!
I po pakowaniu tych wszystkich kartonów z okazji przeprowadzki doszliśmy wspólnie do wniosku, że przerabiamy nasz minimalizm na minimalny minimalizm... postanowienie jest duże, ale osiągalne - redukujemy maksymalnie ilość rzeczy obecnych w naszym życiu (przede wszystkim ubrania, ale też naczynia, przedmioty codziennego użytku, rezygnujemy ze wszystkich zbędnych rzeczy, stawiamy na użyteczność), postanowiliśmy też sięgać częściej po książki w formie elektronicznej (za jakiś czas może przedstawię test czytników). Pozbędę się części ubrań, które noszę sporadycznie (tych, których nie noszę wcale już nie ma w mojej szafie dzięki regularnym przeglądom zawartości).
I tak siedzę i marzę o tym, żeby usiąść we własnym salonie na wygodnym fotelu z kubkiem herbaty, popatrzeć na kwiaty ustawione na stole i w przypływie natchnienia upiec jakieś dobre ciasto w nowej kuchni... to już niedługo, a teraz pozostaje mi żyć wspomnieniami porządku i spokoju z poprzedniego mieszkania oczekując na porządek i spokój nowego...:)
życzę Wam cudownego weekendu (dla mnie zaczyna się za chwilę:))
słonecznego, pełnego spokoju i wypoczynku:)
Ale ci fajnie:) Choć Warszawa to moje nie ulubione miasto. Świetnie się dopasowaliście razem, ja już też w szafie nie mam ubrań w których nie chodzę, teraz jestem na etapie pozbywania się tych w których chodzę rzadko, czasem jest ciężko i robię rewolucję w kosmetyczce:)
OdpowiedzUsuńWszystkie blogerki wyjeżdżają teraz do Warszawy ;)
OdpowiedzUsuńMam w szafie parę ubrań w których nie chodze...jak wiadomo ,czekają ,bo może .kiedyś...Chociaz i tak już poczyniłam duży postęp w tej kwestii :) Mam połowę tego co kiedyś :)
OdpowiedzUsuńW Warszawie może spotkasz gdzieś na ulicach moją córeczkę,jak pędzi na zajęcia Krakowskim Przedmieściem :)
Miłego pobytu
Kilka ładnych lat temu odwiedziłam mojego brata w jego domu - notabene również w stolicy - i minimalizm mnie zachwycił. Natychmiast po powrocie do siebie wypie... wszystkie zbędne graty, a rok temu przy przeprowadzce do swojego mieszkania następną część i wielbię minimalizm, głównie w bibelotach i pierdółkach, które stoją w wielu mieszkaniach tworząc tzw. klimat:p minimalizm w ubraniach i kosmetykach... a to nie, tego nie znam... ^^
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu:* Podróżniczko!
Nie zazdroszczę remontu, ten wciąż przede mna, więc juz sie boje co to będzie :-D ale Ty juz niedługo na pewno usiadziesz w fotelu z herbata. Pozbywanie sie rzeczy nie jest latwe, probowalam ostatnio z szafy ubtaniowej, kilka udalo sie wyrzucic/ oddac ale.. a co do książek to fakt ze leza i leza ale jakos lubie miec niektóre pod ręką w papierowej wersji. Milego weekendu !
OdpowiedzUsuńOj ja teraz już też planuję podróże i właśnie do Warszawy chciałabym jechać! ;)
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu, Kochana! :*
jeżeli w Warszawie musisz iść do WaffleBar-zakochasz się, jeżeli przepadasz za goframi.. :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię ci się, że marzysz o salonie..
ale już niedługo :)
no tam jeszcze nie trafiłam:) następnym razem zaliczę :)
Usuńżyczę szybkiego spełnienia marzenia :)
OdpowiedzUsuńja lubię minimalny minimalizm ;) często wyrzucam/oddaję dużo rzeczy. zostało niewiele, ale ciągle mam wrażenie, że jeszcze za dużo ;)