Weekend był aktywny, ale relaksujący i udany:)
Aby taki był potrzebne są - dobre widoki, doskonały nastrój, zdrowe kanapki (najlepiej przygotowane przez Mamę:)) oraz uzupełnienie elektrolitów w postaci wspaniałego złocistego napoju :)
A jak już tak sobie wędrowaliśmy to mieliśmy czas na różne rozmowy...
Narzeczony: i co z tym szlakiem? gdzie jesteśmy?
ja: ja doskonale wiem gdzie jesteśmy. Znaczy nie poszliśmy tak jak planowałam, ale doskonale wiem gdzie jesteśmy, w końcu jestem nawigatorem.
Narzeczony: to gdzie jesteśmy?
ja: na Czole Grzbietu Kowarskiego.
Narzeczony: na Czole? to nie jest to miejsce, o którym twój Ojciec mówił, żebyśmy tam nie szli?
ja (z uśmiechem i satysfakcją:)): tak, to jest DOKŁADNIE to miejsce.
Świetny weekend mieliście zatem ;) Kanapki robione przez mamę- jedyne i niepowtarzalne ! ;) miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńHa ha, wyobraziłam sobie Twoją pełną satysfakcji minę:D
OdpowiedzUsuńzawsze zakazany owoc smakuje najlepiej, czyż nie? ;) zazdroszczę takich wypraw!
OdpowiedzUsuńta rozmowa mnie rozbawiła :) dobrze się macie! i oby takich chwil więcej :*
OdpowiedzUsuńale ujęcie! Pięknie ci na tle gór, pięknie! :)
OdpowiedzUsuńI piwko widzę-również lubię, a więc od dziś chodzę z Wami na wycieczki ;D
haha, ale jako nawigator dałaś radę, źle nie ma! :)
Haha no to pięknie powędrowaliście :D Oj jak ja zazdroszczę Ci tych spacerów po górach.. :)
OdpowiedzUsuń