czwartek, 6 listopada 2014

Listopad, czyli jak przetrwać jesień i co nowego u mnie

Listopad pojawił się zupełnie znienacka. Muszę przyznać, że czas mija wyjątkowo szybko a remont ciągnie się wyjątkowo wolno. Właściwie to remont już zakończony, ale trwają jeszcze prace wykończeniowe - wybieram poduszki, firanki, lampy i różne drobiazgi, dzięki którym mieszkanie wygląda przytulnie.
Cel - prostota, klasyka i elegancja. Nic nowego pod Słońcem:) Zdjęcia będą, ale jeszcze to wszystko nie wygląda tak jakbym chciała:)

Żeby nie było nudno i zbyt jesiennie testuję nową kuchnię i tradycyjnie już przerabiam dynię. To jest mój patent na przetrwanie jesiennych wieczorów, szczególnie, że mój organizm jak widzi, że za oknem jest ciemno chce spać. Nawet jak jest godzina 18. Długie jesienne wieczory wymagają ode mnie sporej mobilizacji ponieważ zwykle mam ochotę po powrocie do domu przebrać się w pidżamę i posiedzieć pod kocem z dobrą książką. Dlatego wymyślam nowe potrawy i próbuję nowych połączeń - makaron z dynią i kozim serem to fajna sprawa:)





Poza tym w ten zbliżający się weekend świętujemy naszą małą rocznicę - rocznicę zaręczyn:) W nasze zaręczyny wybraliśmy się do Poznania i degustowaliśmy tradycyjne rogale marcińskie. W tym roku też będziemy degustować rogale (a raczej rogaliki), ponieważ lecimy na długi weekend do Paryża. Prawdę mówiąc nie mogę się już doczekać, więc żeby nie poddać się jesiennej chandrze w domu pojawiły się paryskie akcenty:)
I trochę trenuję, ale niewiele, bo moje treningi ostatnio to sprzątanie i wypakowywanie kartonów. Biegam dla relaksu, rano, spokojnym tempem, żeby nie wyjść z formy. Staram się jadać regularnie, ale różnie bywa przy naszym aktualnym trybie życia. Pocieszam się, że już wszystko powoli wraca do normy.




A w zeszły piątek zrobiliśmy mini parapetówkę - "Dziadoween". Byli goście i jesienno-dyniowe akcenty. Momentami było też strasznie :)


Życzę Wam udanego dnia i wspaniałego długiego weekendu:) W przyszłym tygodniu mini relacja z Paryża i różne takie:) będzie kolorowo!

13 komentarzy:

  1. Ah...mam tak samo...Jak tylko robi się ciemno, najchętniej wskoczyłabym pod kołdrę i już spod niej nie wychodziła. Ale blog jest dobrą mobilizacją, żeby jednak spędzać czas w kuchni, a nie w łóżku :)
    Paryż-idealne miejce na rocznicę, takie romantyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam rogale marcińskie ;-) Nie dałam rady jeszcze zjeść całego na raz ;-P

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie podobnie i też chcę tylko pod koc i książkę, więc muszę się mobilizować:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Paryż, jak cudownie! i dyniowe wariacje zawsze są pyszniutkie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale fajnie strasznie się bawiliście :))
    No to zazdroszczę Paryża !!! super sprawa,może kiedyś tez tam zawitam :))
    szampańskiej zabawy w mieście zakochanych !

    OdpowiedzUsuń
  6. Ajajaj! Szykuje się wspaniały weekend! Czekam z niecierpliwością na paryską opowieść!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak przetrwać, to jest dobre pytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. aaa..!! ja jadę w tym roku, też będę jeść Rogale :D <3 kooocham je po prostu!
    Ale aktywnie u Was, super :) A Paryża baardzo zazdroszczę, ohh.. ten klimat <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Poduszki, firanki to już sama przyjemność :) Udanej podróży!

    OdpowiedzUsuń
  10. czekam niecierpliwie na relację ! :)
    miłego piątku :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Sama walczę ze sobą, gdy na dworze jest ciemno, ale jakoś daję radę. Najlepiej wieczorem iść pobiegać i jestem potem wypoczęta i zrelaksowana. ;)
    Ostatnie zdjęcie najlepsze! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. oo ja na imprezkę halloweenową z koleżankami też przygotowałam identyczne duszki :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Paaryż jeejciu! Te mi się marzy :D

    OdpowiedzUsuń