poniedziałek, 25 lipca 2011

Nowe horyzonty, nowe perspektywy, nowe spostrzeżenia i urlop:)

Z aktualności.
Rządzę w mieście z Moją Kochaną Młodzieżą (Bracia i Kochana Kuzyneczka), dołączył do nas mój Przyjaciel ze Szczecina i jest czad. Festiwal, piwko, luz, blues i sjesta. Tak jak na urlopie być powinno.
Nie mam zamiaru się wysilać w tym tygodniu.
Takie mam ambitne plany.
Dobre książki, dobre filmy i dobre trunki.
Trzeba znać swoje możliwości i oczekiwania.

Z rozmyślań przy popołudniowej kawie.
Pod wpływem mojej ostatniej małej obsesji (no kto ich nie ma:)?), czyli serialu "Gra o Tron" jestem zafascynowana światem fantastycznym wg George'a Martina i jego archaicznymi prawami. Po pierwsze świat przedstawiony jest niesamowicie plastyczny, postaci wyraziste, kobiety piękne, mądre, okrutne... mężczyźni honorowi, odważni, oddani i męscy...
Ach... gdzie te romanse w dzisiejszym świecie? Czy ktoś byłby w stanie umrzeć za sprawę, w imię honoru? Czy potrafilibyśmy umrzeć z miłości? Lub w imię miłości?
Po raz kolejny rysuje mi się wizja współczesnego świata... niczym z mikrofalówki... Romans nie istnieje... teraz relacje są oczywiste, bez szczypty romantyzmu i chęci poświęcenia... powinno być szybko, najlepiej bezproblemowo... takie uczucia z knajpy fast food. Tu i teraz.
A co z romansami...? co z oczekiwaniem, poświęcaniem się, niecierpliwością i... tęsknotą? Czy my potrafimy w dobie komórek i internetu prawdziwie za kimś zatęsknić? Może powinniśmy się tego nauczyć będąc z kimś? Wg mnie bez tęsknoty nie ma prawdziwych uczuć, romans nie istnieje. Po pustych szybkich relacjach pozostaje odczucie podobne do tego po zjedzeniu obiadu w barze szybkiej obsługi... Chwilowe zadowolenie, natychmiastowe zaspokojenie potrzeb i ostateczne wyrzuty sumienia po śmieciowym jedzeniu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz