środa, 6 lipca 2011

Biurokrakcja, demokracja i emancypacja

Zmęczenie sięgnęło zenitu, ale uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
Dzisiaj walczyłam z dorosłością... zmieniałam dokumenty, rejestrowałam liczniki i podpisywałam umowy. To wszystko jest straszne. Chyba usiadłabym i płakała gdyby nie wsparcie moich Rodziców. Poświęcili cały dzień, żeby mi pomóc i dzielnie towarzyszyli w moich potyczkach z biurokratyczną stroną życia.
Ogólnie plan wykonany. Nawet z nadwyżką.
Do tego mnóstwo rzeczy trzeba mieć w domu... Jakaś masakra. Ładując kolejne przedmioty do wózka w IKEI znowu płakać mi się chciało nad moim losem. Wracam na swoje. Teraz już na stałe. I od nowa muszę kompletować różne przedmioty. Bo trzeba coś ugotować czy upiec. Lubię to i nie mam zamiaru z tego rezygnować:)
Relacja z remontu na bieżąco.
Obiecuję.
Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie:)
I nikt i nic mi tej radości nie odbierze.

1 komentarz: