poniedziałek, 24 listopada 2014

Pamiętnik z czasów przeprowadzki (cz. 1)

Ledwo skończyliśmy rozpakowywanie kartonów, trwają jeszcze prace wykończeniowe (montowanie firanek, lamp, kupowanie mebli) a mi przypomniało się o przeprowadzce i remoncie. A raczej o ich początkach...

Powiem szczerze - remont mieszkania (taki spory, bo z odnawianiem podłóg, demolką łazienki i kuchni i malowaniem wszystkiego co możliwe) oraz przeprowadzka to duże przedsięwzięcie. Rzekłabym, że nawet nie podejrzewaliśmy jak DUŻE. Teraz mądrzejsza o wiele doświadczeń (raczej gorszych:)) i na granicy nerwicy mogę spokojnie udzielać rad. Taka ze mnie mądrala. A tak na serio - być może moje doświadczenia pomogą komuś w dobrym przygotowaniu do przeprowadzki?

Tutaj początek pakowania - wszystkie kartony poszły w ruch i powoli wszystko zostało w nich umieszczone:)


Co zauważyłam to bardzo ważne jest dobre i przemyślane spakowanie - my, oprócz tego, że wcale nie mamy dużo rzeczy zrobiliśmy dodatkowo sporą czystkę w szafach - stare ubrania, naczynia, książki - porozdawaliśmy w różne miejsca - znajomi, rodzina a także instytucje charytatywne trochę rzeczy od nas ostatnio dostały. Poza tym sama zajęłam się pakowaniem. Zdobyłam sporą ilość kartonów i rozplanowałam co i jak.
Podzieliłam kartony na - kuchnię, łazienkę, pokój. To bardzo ułatwiło później ich przechowywanie - od pakowania do rozpakowywania trochę czasu minęło ze względu na opóźnienia remontowe. Ubrania osobno - zarówno moje, jak i mojego Męża popakowaliśmy do walizek, żeby był do nich jakiś dostęp (w praktyce i tak było ciężko). Buty w osobnym kartonie, książki osobno, sprzęt elektroniczny osobno. Wszystko poopisywałam dosyć szczegółowo np. "książki - przewodniki, kucharskie, ulubione" albo "łazienka - proszki, płyny, kosmetyki większe", dzięki temu nie musieliśmy otwierać wszystkich kartonów kiedy czegoś szukaliśmy. A przyznam, że nawet przy moim uporządkowaniu zdarzało nam się czegoś szukać - jednego pudełka z moimi gadżetami do ozdabiania, naklejkami i albumami szukałam chyba tydzień :)

Po spakowaniu się w naszej skromnej 30 metrowej kawalerce byliśmy przerażeni - tyle rzeczy? To niemożliwe? Przecież my NIE MAMY tyle rzeczy... a jednak. To wszystko wyglądało strasznie.

Po przeniesieniu wszystkiego do naszego dużego mieszkania, które ma ponad 60 metrów i 3 pokoje... okazało się, że bez problemu wszystko zmieściliśmy w szafach a do tego musimy kupić meble, bo w salonie jest jedynie narożnik i jest strasznie pusto (ten sam narożnik w kawalerce zajmował większą część przestrzeni:)).

PODSUMOWUJĄC - Co w takim razie jest ważne podczas przeprowadzki?
Dobre rozplanowanie przestrzeni, spora ilość kartonów (nie warto ładować ich do pełna, ponieważ później trzeba się nadźwigać:)), poświęcenie czasu na dokładne opisanie wszystkiego (później można zaoszczędzić ten czas i nerwy na poszukiwaniu przedmiotów), dobra kondycja (noszenie wszystkiego, przesuwanie - o tak, od tego mogą urosnąć mięśnie:)) i dobry nastrój.
Bo tak już jest, że przeprowadzki to spore wyzwanie i powodują lekką nerwowość - mój Mąż jest oazą spokoju za to u mnie dynamiczny charakter czasami powoduje... pewną wybuchowość, że to tak delikatnie określę. Zatem poczucie humoru było kluczowe:)

Teraz już mogę spojrzeć na to wszystko z perspektywy i spokojnie o tym pisać, ale przyznam, że mimo, że mam już wprawę (3 duże przeprowadzki za mną) to nadal pakowanie wzbudziło spore emocje. Cieszę się, że mam już to za sobą i mogę cieszyć się spojkonym życiem w naszym nowym mieszkaniu:)



8 komentarzy:

  1. opisywanie kartonów to strata czasu...nigdy nie kupuję kartanów do przeprowadzki tylko idę do sklepu i pytam czy mają jakieś na zbyciu...zazwyczaj są to różne kartony, więc zazwyczaj pamiętam co gdzie jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też jak przeprowadzałam się pierwszy raz uznałam, że to strata czasu, ale jak już prowadzę normalny dom, mam kuchnię, łazienkę, pokoje... i 3 tygodnie życia na kartonach to dziękuję sobie za zorganizowanie i poopisywanie wszystkiego - w przeciwnym razie zginęlibyśmy w bałaganie przeglądając wszystko :)

      Usuń
  2. Kocham przeprowadzki, co prawda za sobą mam kilka tych studenckich, jednak rzeczy było tyle, że nie mogłam uwierzyć, że to tylko najpotrzebniejsze rzeczy i to tylko jednej osoby :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam jak zamienialiśmy małe mieszkanie na większe. Przeprowadzka to był koszmar. Nie miałam pojęcia, że tyle rzeczy mogło się pomieścić w małym mieszkaniu. Cieszyłam się, że w nowym będzie tyle wolnego miejsca. Cieszyłam się do czasu... dzisiaj i to duże mieszkanie wydaje mi się za małe :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie to wszystko spisałaś ,widzę,że podczas przeprowadzki nie straciliście głowy :))
    Miałam w swoim życiu na prawdę wiele przeprowadzek,nie jest to najprzyjemniejsze,ale miesza się też z radością ,dlatego można to przetrwać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oj sama niedawno się przeprowadzałam:D ufff

    OdpowiedzUsuń
  6. Również świeżo po przeprowadzce i oczyszczeniu szaf z zalegających rzeczy, nienoszonych ubrań. To dobry moment, żeby pozbyć się balastu;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nienawidzę remontów, przeprowadzek. Sprzątanie po remoncie jest okropne. W zeszłym roku myłam cały dzień dwa okna, bo po remoncie były straszne.. :(

    OdpowiedzUsuń