Zbyt duże tempo życia? Ależ skąd, u mnie to przecież standard:)
A zatem pracy mam przysłowiowo "po kokardę", nowy projekt, nowe możliwości i się kręci.
Sport - uzależnienie od biegania trwa, chociaż ostatnio doskwiera mi jakaś niespodziewana kontuzja kolana - ryzyko zawodowe chodzenia na obcasach czasami się ujawnia właśnie w ten sposób.
9 listopada byłam na premierze spektaklu we wrocławskim Capitolu, o oryginalnym tytule:
"Ja, Piotr Rivière, skorom już zaszlachtował siekierom swoją matkę, swojego ojca, siostry swoje, brata swojego i wszystkich sąsiadów swoich..."
i pierwsza jego część mnie zachwyciła, druga znudziła... a całość trwała 4h, więc wiem co mówię:)
Mogłam ostatnio pogłębić miłość mą bezwarunkową do latania... tym razem miałam okazję przelecieć się helikopterem!
Poza tym w wolnych chwilach gotuję i to całkiem sporo, a do tego wszystkie posiłki podaję na moim nowym stoliku w kuchni:)
idealne niedzielne śniadanie, jajka na twardo, grzanki, serek wiejski, łosoś, a na deser czekoladowe pankejki z domowej roboty sosem wiśniowym
banany, jabłka, orzechy... jesienne klimaty
Tymczasem delektuję się niedzielnym wieczorem i zbieram siły na nowy, wspaniały tydzień w takich oto muzycznych klimatach:
bardzo lubię takie smaczne niedzielne śniadania :)
OdpowiedzUsuńPyszne jedzenie, i polatałabym takim cudem:D
OdpowiedzUsuń