Dzisiaj jest wyjątkowy dzień. Jeden taki na 4 lata.
Nie oczekuję, fajerwerków, nie oczekuję jakiś spektakularnych i wyjątkowych zdarzeń.
Ale wiem, że będzie to dobry dzień.
Czasami nasze drogi nie układają się tak jakbyśmy chcieli. Przez pryzmat doświadczeń, kontaktów z innymi zaczynamy własną ewolucję. Dzięki naszemu emocjonalnemu bagażowi możemy inaczej oceniać sytuacje i unikać pewnych błędów, które przecież z czasem łatwiej dostrzec.
Oglądałam ostatnio film "I że Cię nie opuszczę". Skrytykowany przez AMK, mi całkiem się podobał.
Może faktycznie każdemu jest coś pisane? Naszym życiem rządzi przeznaczenie i nawet kiedy się bronimy, nawet kiedy przed nim uciekamy, pewne rzeczy musimy przeżyć, żeby dojść do jakiegoś etapu... że to jest nam pisane, bez tego jesteśmy niepełni. I dzięki odpowiedniej ilości doświadczeń nasze życie wchodzi na właściwe tory.
Nie lubię letnich relacji, nie uznaję rozsądku w pewnych sytuacjach.
Może dlatego właśnie jestem na takim odcinku mojej drogi w kierunku spełnienia się przeznaczenia.
środa, 29 lutego 2012
poniedziałek, 27 lutego 2012
No i co?
Poniedziałek minął zanim na dobre się rozkręcił. Pęd w pracy, siłownia, zakupy...
a wieczór spędziłam w kuchni w ramach odstresowania się.
Efekty są widoczne.
Zupa z soczewicy, ciastka owsiane i ciasto z kminkiem. Wszystko dobrze. Wyszło dobrze, ma się rozumieć:)
Gotowanie jak się okazało jest na liście moich ulubionych zajęć.
To nawet nieźle.
Dobrze, że mam dla kogo gotować. Zawsze w pracy znajdzie się ktoś, kto z przyjemnością skosztuje moich eksperymentów.
I podsumuje szczerze:) Zwykle nawet pozytywnie.
a wieczór spędziłam w kuchni w ramach odstresowania się.
Efekty są widoczne.
Zupa z soczewicy, ciastka owsiane i ciasto z kminkiem. Wszystko dobrze. Wyszło dobrze, ma się rozumieć:)
Gotowanie jak się okazało jest na liście moich ulubionych zajęć.
To nawet nieźle.
Dobrze, że mam dla kogo gotować. Zawsze w pracy znajdzie się ktoś, kto z przyjemnością skosztuje moich eksperymentów.
I podsumuje szczerze:) Zwykle nawet pozytywnie.
niedziela, 26 lutego 2012
Niedzielne przemyślenia prosto ze stolicy...
Wyrwałam się na weekend z Wrocławia. Kierunek - Warszawa. Trochę odpoczynku, a przede wszystkim zmiana klimatu była mi potrzebna.
Jakie wnioski po 2 dniach w stolicy?
Muszę coś zmienić, ostatnio duszę się we własnym życiu.
Nosi mnie.
Jakie wnioski po 2 dniach w stolicy?
Muszę coś zmienić, ostatnio duszę się we własnym życiu.
Nosi mnie.
poniedziałek, 20 lutego 2012
Poniedziałkowe rozmowy w podróży do pracy...
czyli dialog rodzinny z Szanownym Bratem P.
(...)
ja: czy ja jestem porąbana?
Szanowny Brat P.: ależ oczywicie! ale nie martw się, na starość będziesz miała o czym opowiadać. Wszystkim swoim… kotom. Wszystkim dziesięciu.
(...)
tak to ma wyglądać?
jak tak dalej pójdzie to Szanowny Brat będzie jeździł autobusem do pracy:)
(...)
ja: czy ja jestem porąbana?
Szanowny Brat P.: ależ oczywicie! ale nie martw się, na starość będziesz miała o czym opowiadać. Wszystkim swoim… kotom. Wszystkim dziesięciu.
(...)
tak to ma wyglądać?
jak tak dalej pójdzie to Szanowny Brat będzie jeździł autobusem do pracy:)
sobota, 18 lutego 2012
Powrót do Wrocławia... a może powrót do przeszłości?
Sobota rano. Ostatnie chwile w górach. A tu zaczęła się odwilż.
Pora wracać do domu. Do pracy.
W sumie już czekam na ten powrót do pracy.
i have no rule book for this situation.
Pora wracać do domu. Do pracy.
W sumie już czekam na ten powrót do pracy.
i have no rule book for this situation.
czwartek, 16 lutego 2012
Zasypało!
Kowary zasypane. stop.
Pączki po kilku przejściach kupione. stop.
Wino się grzeje. stop.
wszystko zgodnie z planem. stop.
Pączki po kilku przejściach kupione. stop.
Wino się grzeje. stop.
wszystko zgodnie z planem. stop.
środa, 15 lutego 2012
Przypadek beznadziejny i śnieżne kotły:)
Siedzę w górach.
Na feriach.
Dosłownie siedzę, bo od kilkunastu godzin śnieg skutecznie zasypuje wszystko co zostanie odśnieżone.
Pozostaje kominek, dobra książka i lampka wina. Przynajmniej w świecie idealnym.
A mój przypadek jest beznadziejny.
W to chyba nikt nie wątpił.
Dzisiaj całą noc śniło mi się, że płaciłam abonament telewizyjny.
Nie muszę chyba pisać, że to był koszmar.
p.s. dzisiaj przypomniało mi się, że w niedzielę stuknęła nam "oficjalna" druga rocznica:)
Na feriach.
Dosłownie siedzę, bo od kilkunastu godzin śnieg skutecznie zasypuje wszystko co zostanie odśnieżone.
Pozostaje kominek, dobra książka i lampka wina. Przynajmniej w świecie idealnym.
A mój przypadek jest beznadziejny.
W to chyba nikt nie wątpił.
Dzisiaj całą noc śniło mi się, że płaciłam abonament telewizyjny.
Nie muszę chyba pisać, że to był koszmar.
p.s. dzisiaj przypomniało mi się, że w niedzielę stuknęła nam "oficjalna" druga rocznica:)
środa, 8 lutego 2012
Sprawy przyziemne, sprawy nadziemnie i ciasto czekoladowe
Na początku roku miałam postanowienia. Oj, jakie ja miałam postanowienia:)
Że nie będę piła 4 do 5 kaw dziennie,
że w styczniu nie będę jadła mięsa (planowałam też zrezygnować z alkoholu, ale Szanowny Brat P. odwiódł mnie od takiego szaleństwa...),
ponadto postawiłam sobie tzw. yoga challenge (40 dniowe)
i jeszcze jedno... że nie skreślę faceta tylko dlatego, że nie jest strażakiem.
Jest 8 lutego, to może pora na mini podsumowanie?
piję 1 do 2 kaw dziennie, przez wegetariański miesiąc nauczyłam się gotować kilka nowych potraw, kilka przepisów pozostanie w moim kajeciku na stałe:), alkohol jest nadal częścią mojego życia, po 3 tygodniach prawie codziennych ćwiczeń nabawiłam się kontuzji kolana, z której próbuję się wyleczyć od tygodnia (teraz już wiem, że optymalnie dla mnie to 3 - 4 dni ćwiczeń plus basen 2 razy w tygodniu, niestety na więcej mój organizm nie chce mi pozwolić),
i nie skreśliłam jednego faceta.
Powinnam napisać Faceta.
Wszystko trwa.
A jak mrozy? jak dla mnie super. Brykam moim nowym, czarnym samochodem po mieście, nie poddaję się przeziębieniu i szykuję się do jutrzejszej imprezy służbowej.
Będę buntownikiem.
Punk, czarne paznokcie i martensy jeszcze z czasów licealnych.
Zapowiada się niezła jazda:)
Tymczasem pędzę na zakupy. Misja o kryptonimie "klocki lego" mnie czeka.
Że nie będę piła 4 do 5 kaw dziennie,
że w styczniu nie będę jadła mięsa (planowałam też zrezygnować z alkoholu, ale Szanowny Brat P. odwiódł mnie od takiego szaleństwa...),
ponadto postawiłam sobie tzw. yoga challenge (40 dniowe)
i jeszcze jedno... że nie skreślę faceta tylko dlatego, że nie jest strażakiem.
Jest 8 lutego, to może pora na mini podsumowanie?
piję 1 do 2 kaw dziennie, przez wegetariański miesiąc nauczyłam się gotować kilka nowych potraw, kilka przepisów pozostanie w moim kajeciku na stałe:), alkohol jest nadal częścią mojego życia, po 3 tygodniach prawie codziennych ćwiczeń nabawiłam się kontuzji kolana, z której próbuję się wyleczyć od tygodnia (teraz już wiem, że optymalnie dla mnie to 3 - 4 dni ćwiczeń plus basen 2 razy w tygodniu, niestety na więcej mój organizm nie chce mi pozwolić),
i nie skreśliłam jednego faceta.
Powinnam napisać Faceta.
Wszystko trwa.
A jak mrozy? jak dla mnie super. Brykam moim nowym, czarnym samochodem po mieście, nie poddaję się przeziębieniu i szykuję się do jutrzejszej imprezy służbowej.
Będę buntownikiem.
Punk, czarne paznokcie i martensy jeszcze z czasów licealnych.
Zapowiada się niezła jazda:)
Tymczasem pędzę na zakupy. Misja o kryptonimie "klocki lego" mnie czeka.
piątek, 3 lutego 2012
...
„Jeżeli uda się pokochać choć jedną osobę, to życie ma sens. Nawet jeśli nie można być z tym człowiekiem.”*
*1Q84 Haruki Murakami t. 1.
*1Q84 Haruki Murakami t. 1.
Subskrybuj:
Posty (Atom)