Tydzień mija mi pod patronatem Ewy:
i Harry'ego P.
Poza tym coraz większy spokój. U mnie i dookoła. A może to jedynie zakrzywiony obraz rzeczywistości?
miłego tygodnia!
poniedziałek, 30 stycznia 2012
poniedziałek, 23 stycznia 2012
niedziela, 22 stycznia 2012
Anarchia
Dostałam wczoraj niezły prezent imieninowy. Taki można powiedzieć wirtualny, ale globalny jednocześnie i całkiem spektakularny jak się okazuje. Lepszego nie mogłam dostać:)
A dzisiaj od rana:
Bunt, anarchia :)
A dzisiaj od rana:
Bunt, anarchia :)
sobota, 21 stycznia 2012
Czytelnicze impresje i niewielkie dygresje, czyli kolejny tydzień za nami:)
Tydzień minął w tempie ekspresowym. U mnie pod znakiem radości, jogi, kilku nowych muzycznych kawałków. I błogiego spokoju. Tak jest.
Aktualnie, dzięki uprzejmości mojego Sąsiada, mam okazję czytać "Opowieści z Ziemiomorza", świetna książka w takim nieco baśniowym klimacie, który szalenie przypadł mi do gustu.
I fragment piosenki rybaków, który mnie urzekł:
"Gdzie tylko pójdzie mój miły,
Pójdę i ja,
Gdziekolwiek łódź swą skieruje,
Skręci łódź ma.
Będziemy śmiać się we dwoje
I ronić łzy.
Jeśli śmierć go zabierze,
Odejdę z nim.
(...)"*
*"Opowieści z Ziemiomorza" Ursula K. Le Guin
Aktualnie, dzięki uprzejmości mojego Sąsiada, mam okazję czytać "Opowieści z Ziemiomorza", świetna książka w takim nieco baśniowym klimacie, który szalenie przypadł mi do gustu.
I fragment piosenki rybaków, który mnie urzekł:
"Gdzie tylko pójdzie mój miły,
Pójdę i ja,
Gdziekolwiek łódź swą skieruje,
Skręci łódź ma.
Będziemy śmiać się we dwoje
I ronić łzy.
Jeśli śmierć go zabierze,
Odejdę z nim.
(...)"*
*"Opowieści z Ziemiomorza" Ursula K. Le Guin
poniedziałek, 16 stycznia 2012
sobota, 14 stycznia 2012
Dialogi Rodzinne
Osoby: Szanowny Brat P., Szanowny Brat T., Mama i ja.
Wprowadzenie: kuchnia w domu moich Rodziców, 21 urodziny Szanownego Brata T., wszyscy krzątają się po domu, coś robią - głównie menu, Mama przygotowuje sałatkę, Szanowny Brat P. kroi owoce, Szanowny Brat T. kręci się po domu, ja siedzę przy stole i piję kawę.
(...)
ja[zwracając się do Szanownego Brata P.]: pamiętaj Braciszku, za 2 tygodnie łazimy po klubach z okazji twoich urodzin!
Szanowny Brat P.: z okazji moich urodzin to ja mam sesję...
ja: ale ja nie powiedziałam, że łazimy z Tobą! hahaha! burn!* hahaha! ale Cię załatwiłam! haha!
Szanowny Brat P. [spokojnie na mnie spoglądając]: Aga, to było słabe, sama się z tego cieszysz!
ja: nieprawda, było świetne, tylko Cię załatwiłam to nie chcesz tego przyznać! [zwracając się do Szanownego Brata T.] Tomi, przyznaj, że to było dobre!
Szanowny Brat T.: no... takie średnie, szczerze powiedziawszy...
ja: aaaaaaa, nieprawda było dobre!
Szanowny Brat P. [zwracając się do Szanownego Brata T. i ignorując mój już lekko podłamany entuzjazm]: słabe, takie 3 na 10.
Szanowny Brat T.: no słabe, gdzieś tak 3 na 10.
ja: aaaaaaaaaaa, nieprawda! Mamo, powiedz! Powiedz, że to nie było słabe!
Mama [odrywając się od swojej pracy]: a bardzo Ci zależy?
ja: ????!!!!!!
Szanowny Brat P. i Szanowny Brat T [chóralny wybuch śmiechu]
Szanowny Brat P.: haha! [pokazując na mnie] burn!!! Mamo, to było 8 na 10! hahaha.
Szczerze, to popłakałam się wtedy ze śmiechu.
Co ja z nimi mam:) ale za to ich uwielbiam:)
*"burn" to określenie, którego używamy w naszym domowym metajęzyku dla określenia żartu z kogoś, załatwienia kogoś, ciętej riposty wobec kogoś.
Wprowadzenie: kuchnia w domu moich Rodziców, 21 urodziny Szanownego Brata T., wszyscy krzątają się po domu, coś robią - głównie menu, Mama przygotowuje sałatkę, Szanowny Brat P. kroi owoce, Szanowny Brat T. kręci się po domu, ja siedzę przy stole i piję kawę.
(...)
ja[zwracając się do Szanownego Brata P.]: pamiętaj Braciszku, za 2 tygodnie łazimy po klubach z okazji twoich urodzin!
Szanowny Brat P.: z okazji moich urodzin to ja mam sesję...
ja: ale ja nie powiedziałam, że łazimy z Tobą! hahaha! burn!* hahaha! ale Cię załatwiłam! haha!
Szanowny Brat P. [spokojnie na mnie spoglądając]: Aga, to było słabe, sama się z tego cieszysz!
ja: nieprawda, było świetne, tylko Cię załatwiłam to nie chcesz tego przyznać! [zwracając się do Szanownego Brata T.] Tomi, przyznaj, że to było dobre!
Szanowny Brat T.: no... takie średnie, szczerze powiedziawszy...
ja: aaaaaaa, nieprawda było dobre!
Szanowny Brat P. [zwracając się do Szanownego Brata T. i ignorując mój już lekko podłamany entuzjazm]: słabe, takie 3 na 10.
Szanowny Brat T.: no słabe, gdzieś tak 3 na 10.
ja: aaaaaaaaaaa, nieprawda! Mamo, powiedz! Powiedz, że to nie było słabe!
Mama [odrywając się od swojej pracy]: a bardzo Ci zależy?
ja: ????!!!!!!
Szanowny Brat P. i Szanowny Brat T [chóralny wybuch śmiechu]
Szanowny Brat P.: haha! [pokazując na mnie] burn!!! Mamo, to było 8 na 10! hahaha.
Szczerze, to popłakałam się wtedy ze śmiechu.
Co ja z nimi mam:) ale za to ich uwielbiam:)
*"burn" to określenie, którego używamy w naszym domowym metajęzyku dla określenia żartu z kogoś, załatwienia kogoś, ciętej riposty wobec kogoś.
piątek, 13 stycznia 2012
13. Piątek.
Fajna data.
Początek weekendu jakby nie było. A we mnie energia.
"Co Ty dzisiaj taka promienna?" - takie pytanie usłyszałam wczoraj od kolegi z pracy. Odpowiedziałam - "Normalna, jak zawsze". "O nie! widzę, że coś się zmieniło!".
W istocie? Zmieniło się coś?
Dzisiaj jest piątek 13.
Moja ulubiona data:)
Początek weekendu jakby nie było. A we mnie energia.
"Co Ty dzisiaj taka promienna?" - takie pytanie usłyszałam wczoraj od kolegi z pracy. Odpowiedziałam - "Normalna, jak zawsze". "O nie! widzę, że coś się zmieniło!".
W istocie? Zmieniło się coś?
Dzisiaj jest piątek 13.
Moja ulubiona data:)
środa, 11 stycznia 2012
Życie jest ciężkie/Życie jest piękne, czyli dialog Rodzeństwa
Osoby: Szanowny Brat P., ja
Wprowadzenie: wczesny poranek, jedziemy samochodem do pracy.
Szanowny Brat P.: yyyyy....
ja: no co Ci tak ciężko? Halo! Życie jest ciężkie, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo!
Szanowny Brat P.: jak to nie? a w telewizji? od dziecka nam wmawiają, że będzie pięknie!
ja: w sumie... "i żyli długo i szczęśliwie"... nigdy tak na to nie spojrzałam, ale faktycznie...
A dzisiaj w mojej pracy, a dokładnie na moim piętrze pojawiło się 2 kominiarzy! Nie jeden, ale dwóch! Ponieważ jestem realistką i to absolutnie przesądną przewiduję sobie wielkie szczęście.
Bo życie jest ciężkie /łamane na/ piękne
:)
Wprowadzenie: wczesny poranek, jedziemy samochodem do pracy.
Szanowny Brat P.: yyyyy....
ja: no co Ci tak ciężko? Halo! Życie jest ciężkie, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo!
Szanowny Brat P.: jak to nie? a w telewizji? od dziecka nam wmawiają, że będzie pięknie!
ja: w sumie... "i żyli długo i szczęśliwie"... nigdy tak na to nie spojrzałam, ale faktycznie...
A dzisiaj w mojej pracy, a dokładnie na moim piętrze pojawiło się 2 kominiarzy! Nie jeden, ale dwóch! Ponieważ jestem realistką i to absolutnie przesądną przewiduję sobie wielkie szczęście.
Bo życie jest ciężkie /łamane na/ piękne
:)
sobota, 7 stycznia 2012
Cytat tygodnia
"kiedy na mnie spojrzała i zachichotała z cicha, zrozumiałem, że takich kobiet nie poznaje się bezkarnie"*
* opowiadanie "Udręka i Ekfraza" Wojciecha Kuczoka przeczytane w zbiorze opowiadań "Miłość we Wrocławiu"
* opowiadanie "Udręka i Ekfraza" Wojciecha Kuczoka przeczytane w zbiorze opowiadań "Miłość we Wrocławiu"
piątek, 6 stycznia 2012
Total eclipse of the heart*
"Once upon a time I was falling in love
But now I'm only falling apart
There's nothing I can do
A total eclipse of the heart"
Ostatnio zaczęłam inaczej patrzeć na spotykanych przeze mnie ludzi.
Muszę przyznać, że często mnie ktoś zaskakuje, ale tym razem zostałam zdemaskowana zupełnie i to w bardzo krótkim czasie.
Spotkałam Obserwatora (taki przydomek na potrzeby tego wpisu dostanie osobnik, który rozszyfrował mnie w mniej niż 30 minut...).
Otóż ten Obserwator po niedługiej obserwacji mojej osoby i dosyć zwięzłej rozmowie powiedział, że jestem otwarta, sympatyczna, ale mam wokół siebie mur, który łatwo można dostrzec nawet w trakcie takiej krótkiej bytności w moim towarzystwie.
Masakra. Czy moja maska jest tak widoczna? Chyba jednak nie, ale 10 punktów dla Obserwatora za nadzwyczaj szybkie rozgryzienie mnie, drugie 10 za spostrzegawczość i dokładam jeszcze 5 za wbicie mnie w podłogę oznajmieniem mi mojego stanu. Plus 3 za zrobienie tego publicznie.
* by Bonnie Tyler, tylko absolutnie przewrotnie interpretowana przeze mnie.
But now I'm only falling apart
There's nothing I can do
A total eclipse of the heart"
Ostatnio zaczęłam inaczej patrzeć na spotykanych przeze mnie ludzi.
Muszę przyznać, że często mnie ktoś zaskakuje, ale tym razem zostałam zdemaskowana zupełnie i to w bardzo krótkim czasie.
Spotkałam Obserwatora (taki przydomek na potrzeby tego wpisu dostanie osobnik, który rozszyfrował mnie w mniej niż 30 minut...).
Otóż ten Obserwator po niedługiej obserwacji mojej osoby i dosyć zwięzłej rozmowie powiedział, że jestem otwarta, sympatyczna, ale mam wokół siebie mur, który łatwo można dostrzec nawet w trakcie takiej krótkiej bytności w moim towarzystwie.
Masakra. Czy moja maska jest tak widoczna? Chyba jednak nie, ale 10 punktów dla Obserwatora za nadzwyczaj szybkie rozgryzienie mnie, drugie 10 za spostrzegawczość i dokładam jeszcze 5 za wbicie mnie w podłogę oznajmieniem mi mojego stanu. Plus 3 za zrobienie tego publicznie.
* by Bonnie Tyler, tylko absolutnie przewrotnie interpretowana przeze mnie.
czwartek, 5 stycznia 2012
Dialogi Samochodowe
Osoby: Szanowny Brat P., ja.
Wprowadzenie: poranek, jedziemy samochodem do pracy, Szanowny Brat P. jeździł moim samochodem przez weekend, kiedy tak hucznie witałam Nowy Rok poza granicami Wrocławia.
(...)
ja: no mówiłam! Mówiłam, że ktoś grzebał w samochodzie, pomijam wycieraczki, o których wspominałam wcześniej, ale nie ma mojej płyty...! Co Ty na to, BRACISZKU?!
Szanowny Brat P.: co do płyty to faktycznie... ale nie ktoś grzebał tylko JA!
ja: mniejsza o to, gdzie moja płyta?
Szanowny Brat P.: jakby to powiedzieć... powiem delikatnie - będziesz miała okazję nagrać sobie nową!
ja: jak to?! co się stało?
Szanowny Brat P.: co się stało, co się stało... czy to istotne? Będziesz mogła sobie dograć kilka piosenek, nie cieszysz się?
ja: no nie wiem, hmmm, ta płyta jest świetna, to unikalne połączenie moich ulubionych piosenek łącznie z Myslovitz i Metallica, wspaniałe i oryginalne...
Szanowny Brat P.: Niezupełnie... znowu się mylisz, powinnaś powiedzieć "to BYŁA świetna płyta". A teraz będziesz miała okazję nagrać sobie nową.
Młodsze Rodzeństwo. Z nimi ciężko, a bez nich ani rusz :)
Wprowadzenie: poranek, jedziemy samochodem do pracy, Szanowny Brat P. jeździł moim samochodem przez weekend, kiedy tak hucznie witałam Nowy Rok poza granicami Wrocławia.
(...)
ja: no mówiłam! Mówiłam, że ktoś grzebał w samochodzie, pomijam wycieraczki, o których wspominałam wcześniej, ale nie ma mojej płyty...! Co Ty na to, BRACISZKU?!
Szanowny Brat P.: co do płyty to faktycznie... ale nie ktoś grzebał tylko JA!
ja: mniejsza o to, gdzie moja płyta?
Szanowny Brat P.: jakby to powiedzieć... powiem delikatnie - będziesz miała okazję nagrać sobie nową!
ja: jak to?! co się stało?
Szanowny Brat P.: co się stało, co się stało... czy to istotne? Będziesz mogła sobie dograć kilka piosenek, nie cieszysz się?
ja: no nie wiem, hmmm, ta płyta jest świetna, to unikalne połączenie moich ulubionych piosenek łącznie z Myslovitz i Metallica, wspaniałe i oryginalne...
Szanowny Brat P.: Niezupełnie... znowu się mylisz, powinnaś powiedzieć "to BYŁA świetna płyta". A teraz będziesz miała okazję nagrać sobie nową.
Młodsze Rodzeństwo. Z nimi ciężko, a bez nich ani rusz :)
środa, 4 stycznia 2012
Tu wyzwanie, tam wyzwanie... a tam, hen daleko.... wyzwanie!
Nowy Rok rozpoczęty i to na całego. W pracy jak zwykle jakieś małe szaleństwo związane z zakończeniem starego i rozpoczęciem nowego.
Mam też swoje noworoczne postanowienia.
Zmieniam podejście. Do siebie i do innych.
Nie żeby moje wcześniejsze podejście było jakieś bardzo złe. Nie o to chodzi... chodzi raczej o drobne poprawki. Plus mocne postanowienie - nie skreślam facetów tylko dlatego, że nie są strażakami. Właśnie tak:)
Acha i zaczęłam yoga challenge. Dla siebie. Zobaczę co z tego wyniknie.
No to nudy, czy nie nudy w tym roku?
Zima idzie, pora się zakochać.
Mam też swoje noworoczne postanowienia.
Zmieniam podejście. Do siebie i do innych.
Nie żeby moje wcześniejsze podejście było jakieś bardzo złe. Nie o to chodzi... chodzi raczej o drobne poprawki. Plus mocne postanowienie - nie skreślam facetów tylko dlatego, że nie są strażakami. Właśnie tak:)
Acha i zaczęłam yoga challenge. Dla siebie. Zobaczę co z tego wyniknie.
No to nudy, czy nie nudy w tym roku?
Zima idzie, pora się zakochać.
niedziela, 1 stycznia 2012
2012
a może 2Q12?
co ma być to będzie, ale czuję, że będzie to wspaniały rok, czego sobie i Wam życzę.
Tymczasem idę odpoczywać, bo ten rok witałam już od czwartku, na 3 dniowej imprezie i ledwo żyję już teraz:)
co ma być to będzie, ale czuję, że będzie to wspaniały rok, czego sobie i Wam życzę.
Tymczasem idę odpoczywać, bo ten rok witałam już od czwartku, na 3 dniowej imprezie i ledwo żyję już teraz:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)